Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 10/2011

HT czyli high temperature

Po wstępnych rozmowach telefonicznych z właścicielem domu w Biskupcu na temat wymiany kotła olejowego na wysokotemperaturową pompę ciepła, nie docierało do mnie, jak to możliwe, że budynek zużywa tak kosmiczne ilości oleju opałowego – stwierdza inżynier Dawid Sałata, autoryzowany przedstawiciel firmy Daikin. – Dopiero kiedy przyjechałem na miejsce, wszystko stało się jasne. Dom przed rozbudową był prawdziwą „czarną dziurą” pochłaniającą ciepło! Nie miał praktycznie żadnej termoizolacji na ścianach, a dach składał się tylko z dachówki i podbitki.

HT czyli high temperature
Piętrowy dom w miejscowości Biskupiec na Mazurach należy do Joanny i Mariusza. Budynek został wzniesiony w 1938 roku i miał około 120 m2. Po rozbudowie w 2010 roku jego powierzchnia użytkowa zwiększyła się do 250 m2.

Apetyt na ciepło

Właściciele wprowadzili się do domu w Biskupcu w 1999 roku po wcześniejszym gruntownym remoncie. Źródłem ciepła w budynku był wówczas kocioł olejowy o mocy 50 kW. Tak duża moc kotła spowodowana była tym, że oprócz domu ogrzewał on wówczas pobliski warsztat o powierzchni 100 m2. Budynek gospodarczy był fatalnie zabezpieczony przed stratami ciepła (ściany z cegły – 12 cm oraz metalowe drzwi), co w połączeniu ze starą technologią wznoszenia murów budynku mieszkalnego powodowało duże zużycie paliwa. W ciągu sezonu grzewczego kocioł spalał około 7 tysięcy litrów oleju opałowego! Opłaty związane z jego zakupem były więc naprawdę spore.

 

Z paliwożernym kotłem olejowym spędziliśmy aż dziesięć sezonów. Przez cały czas mając świadomość, że pieniądze wydawane na ogrzewanie można byłoby wydać na znacznie przyjemniejsze rzeczy – stwierdza właściciel domu. – Kiedy podjęliśmy z żoną decyzję o rozbudowie budynku, zaczęliśmy też poważnie zastanawiać się, w jaki sposób będziemy go ogrzewać. Kocioł olejowy miał wprawdzie taki zapas mocy, że podołałby temu zadaniu bez problemu, ale doszliśmy do wniosku, że nie ma co wypuszczać pieniędzy przez komin. A tak właśnie by się działo, gdybyśmy pozostali przy starym typie ogrzewania. Zaczęliśmy więc szukać rozwiązań alternatywnych. Na pomysł wykorzystania pompy ciepła typu powietrze-woda wpadłem dzięki koledze, który zamontował podobne urządzenie w swoim domu. A ponieważ bez problemu „przeżył” zimę, doszedłem do wniosku, że warto zainteresować się takim rozwiązaniem.

 

Kolega pana Mariusza miał zainstalowaną niskotemperaturową pompę ciepła typu powietrze-woda, która może wprowadzać do górnego źródła czynnik o temperaturze do 55°C. Warto przy okazji podkreślić, że Biskupiec znajduje się blisko Suwałk, a więc polskiego bieguna zimna, a mimo to ten rodzaj pompy dał radę! – mówi Dawid Sałata. – Oczywiście współpracowała ona z ogrzewaniem podłogowym. W domu Joanny i Mariusza nie było takiej możliwości! Zamontowane grzejniki wysokotemperaturowe nie dawały najmniejszej szansy, że zastosowanie niskotemperaturowej pompy ciepła przyniesie oczekiwane efekty, czyli zapewni komfort temperaturowy w domu. Grzejniki zamontowane tu w latach 90. były dostosowane do bardzo wysokiej temperatury zasilania. Myślę, że 90°C przy temperaturze zewnętrznej -20°C.

 

Marek Żelkowski

Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 10/2011

Pozostałe artykuły

Prezentacje firmowe

Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!