Nie wszędzie mamy prawo w dowolny sposób budować ogrodzenie na posesji. Na mapie naszego kraju są miejsca, w których obowiązują odgórne zakazy lub nakazy, zwykle wynikające z przepisów ochrony środowiska lub ochrony konserwatorskiej. Regulują stosowanie konkretnych materiałów oraz kształt i wysokość ogrodzenia. Aby uniknąć ewentualnych kłopotów z miejscowym prawem budowlanym, przed rozpoczęciem projektowania ogrodzenia należy w stosownym urzędzie poznać plan zagospodarowania przestrzennego. Jeśli nie znajdziemy w nim odgórnych obostrzeń, możemy zaprojektować ogrodzenie według ogólnych przepisów budowlanych pamiętając, że powinno harmonizować z architekturą domu, służyć przez długie lata i mieć wygodnie rozwiązany wjazd i wejście na posesję. Jego wygląd oraz rozwiązania praktyczne warto zaplanować z architektem. Ideałem byłoby to zrobić na etapie projektowania budynku, ale po sprecyzowaniu, czy ma to być przegroda ażurowa, z miejscowymi prześwitami czy pełna. Dopiero potem można zająć się doborem właściwych materiałów ogrodzeniowych.
TYLKO ZGODNIE Z PRAWEM
W przypadku, kiedy wysokość ogrodzenia przekracza 2,20 m, albo ma ono stanąć od strony miejsc publicznych, takich jak ulica, droga, plac, tory kolejowe, zamiar budowy należy zgłosić w starostwie. Do zgłoszenia trzeba dołączyć oświadczenie o prawie do dysponowania nieruchomością na cele budowlane oraz szkice i rysunki działki. Stawianie ogrodzenia możemy rozpocząć, jeżeli w ciągu 30 dni od daty złożenia zgłoszenia, władze nie wniosą sprzeciwu. Rozpoczęcie budowy musi nastąpić najpóźniej trzy lata od terminu określonego w zgłoszeniu.
Przepisy stanowią również o tym, że ogrodzenie:
- nie może przekraczać granicy działki oraz linii rozgraniczającej ulicy;
- nie może stwarzać zagrożenia dla ludzi i zwierząt. Zabrania się więc umieszczania drutu kolczastego, tłuczonego szkła, ostro zakończonych elementów na wysokości poniżej 1,8 m. Bramy i furtki mogą otwierać się jedynie do wewnątrz posesji, a ich progi powinny umożliwiać osobom niepełnosprawnym swobodny wjazd na wózkach inwalidzkich.
Lilianna Jampolska
fot. Joniec