Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 7-8/2011

Sad za oknem

Dom Kasi i Tomka został wzniesiony we wsi Dąbrówka w pobliżu Drzewicy – miasteczka, którego dzieje sięgają XIII wieku i w którym swoją główną siedzibę ma od 1875 roku znana firma „Gerlach”.

Sad za oknem
Okolica jest naprawdę przepiękna. Pola, lasy, zalew na rzece Drzewiczce, sztuczny tor do uprawiania kajakarstwa górskiego... Ani przez chwilę nie przyszło nam do głowy, żeby przenieść się do dużego miasta – podkreśla Tomek znany na forum miesięcznika Budujemy Dom jako Trzylwy. – Skąd wziął się mój forumowy nick? To po prostu odzwierciedlenie podejścia do świata. Staram się mieć do wszystkiego dystans i praktycznie niewiele jest takich sytuacji, które traktuję ze śmiertelną powagą. A nick zapożyczyłem z prozy Andrzeja Sapkowskiego. W pierwszym tomie sagi o Wiedźminie dochodzi do kłótni pomiędzy krasnoludem a rycerzem, który ma wymalowane na tarczy trzy lwy. Padają mocne słowa... Jakie? Aaa... to już niech każdy sam sprawdzi na kartach powieści.

Marzenia

Kasia od czasów podstawówki mieszkała w bloku w Drzewicy. Tęskniła jednak do wcześniejszych lat, kiedy otoczenie było bardziej kameralne. Tomek również od zawsze był mieszkańcem budownictwa wielorodzinnego i życie w typowym M także nie było szczytem jego marzeń.

 

Oboje chcieliśmy mieszkać w prawdziwym domu, a nie w bloku – stwierdza Kasia. – Ideę mieliśmy zatem wspaniałą, ale niestety niezbyt wiele czasu na jej zrealizowanie. Praca absorbowała nas na tyle, że poszukiwanie działki stawało się mocno problematyczne.

 

I tu z pomocą przyszedł mój teść – wspomina Tomek. – To dzięki niemu trafiliśmy w końcu na ten kawałek ziemi w Dąbrówce, miejscowości leżącej tuż przy granicach Drzewicy. Działka miała wszystko to, o czym marzyliśmy. Tuż za drogą rośnie las... a poza tym to jest prawdziwa wieś. Wokoło gdaczą kury, pieją koguty, ryczą krowy i... i bardzo nam to pasuje. Po jajka idzie się nie do sklepu, a do sąsiada.

 

Myślę, że takie środowisko jest korzystne dla dzieci – mówi Kasia. – Mamy trójkę pociech: trzyletnią Zosię, pięcioletniego Szymka i ośmioletniego Maćka. Najmłodsza córka odegrała ważną rolę w historii naszego domu. Kiedy przymierzaliśmy się już bardzo poważnie do budowy, to znaczy mieliśmy kupioną działkę oraz zamówiony projekt... nagle okazało się, że nasza gromadka się powiększy. Trzeba było zatem zweryfikować wcześniejsze plany. Wymarzyliśmy sobie bowiem, że każde z naszych dzieci będzie miało swój pokój. Po pierwsze, w takim układzie pojawia się mniej konfliktów, a po drugie, uważamy, że dobrze jest mieć swój azyl, miejsce tylko dla siebie.

 

W którym można zamknąć drzwi, gdy rodzice nie wykazują zrozumienia dla problemów wieku dorastania – dodaje ze śmiechem Tomek.

 

Marek Żelkowski

Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 7-8/2011

Pozostałe artykuły

Prezentacje firmowe

Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!