Dom murowany, parterowy z poddaszem mieszkalnym i piwnicą: ściany z cegły i pustaków ceramicznych, ocieplone styropianem; dach pokryty blachodachówką.
|
Kiedy ojciec Patrycji zaproponował młodemu małżeństwu rozbudowę swojego domu na podwarszawskiej wsi oraz przeprowadzkę do niego, Patrycja i Czarek byli szczęśliwi. Nareszcie pojawiła się dla nich rozsądna możliwość powiększenia przestrzeni mieszkalnej.
– Już kilka lat po ślubie stało się dla nas jasne, że musimy uciekać z małego mieszkania w bloku, ponieważ nasze dwa „wulkany” energii, Maks i Karol, po prostu je roznosiły – mówi pani Patrycja. – Propozycja taty przyszła w samą porę, bo czas uciekał, a nas nie było stać na kupno większego mieszkania w Warszawie ani na budowę domu od podstaw. Dlatego jesteśmy mu za nią bardzo wdzięczni.
Obie strony szybko przekonały się, że przy korzystaniu ze wspólnych mediów, mieszkanie w jednym domu, nawet powiększonym o dodatkowe 120 m2, jest tańsze od utrzymywania dwóch osobnych. I są na to dowody w postaci rachunków.
Tak było
– Dwadzieścia cztery lata temu kupiłem pod Warszawą półtorahektarową rolną działkę. – opowiada ojciec Patrycji, Stanisław. – W ten sposób zainwestowałem rodzinne oszczędności, ale oprócz tego naprawdę urzekła mnie wyjątkowo piękna parcela na skraju Chojnowskiego Parku Krajobrazowego. Choć wtedy mieszkałem z rodziną na warszawskich Stegnach, zrobiłem obowiązkowy kurs rolniczy, a po jego ukończeniu, na nowo zakupionym gruncie posadziłem sześćset sadzonek wiśni i zbudowałem budynek gospodarczy z aneksem mieszkalnym.Ponieważ czasy były dla budownictwa bardzo trudne, postawiłem najprostszy w kształcie budynek: zwykły sześcian, przykry dwuspadowym dachem. Udało mi się kupić cegłę i pustaki ceramiczne, z których powstały ściany, ale już nie zdobyłem dobrego pokrycia na dach i niestety byłem zmuszony zastosować płyty cementowo-azbestowe, nazywane potocznie eternitem. Budynek od razu wyposażyłem w instalację elektryczną i gazową, podłączyłem wodę ze studni i zbudowałem szambo. Przez pierwsze kilka lat z pełni wyposażonego budynku korzystaliśmy najczęściej w lecie, kiedy zajmowałem się uprawą sadu. Dopiero w 1994 roku przeprowadziłem się do niego na stałe, a kilka lat temu po rozbudowie budynku dołączyły do mnie dzieci.
Od tamtej pory pan Stanisław ma towarzystwo, a Patrycja i Czarek – wygodny dom w pięknym otoczeniu.
W miejscu dawnego garażu
Przedmiotem rozbudowy stał się garaż o powierzchni 60 m2, mieszczący się w zachodniej części budynku. Wschodnią część, z dwoma mieszkalnymi kondygnacjami, już wcześniej zajął główny właściciel. I oprócz kosmetycznych zmian na zewnątrz (w czasie rozbudowy budynku położono nowy tynk i blachodachówkę), pozostała w stanie pierwotnym. Pan Stanisław nadal zajmuje salon połączony z jadalnią i kuchnią (60 m2) oraz pomieszczenia na poddaszu (60 m2). W małej piwniczce (10 m2) mieści się natomiast wspólne dla obu części budynku pomieszczenie techniczne z hydrofornią i kotłem grzewczym.Patrycja i Czarek z architektką, Lidią Góral, powierzchnię dawnego garażu przeznaczyli na dużą otwartą kuchnię z aneksem kominkowym oraz łazienkę i składzik gospodarczy, ale jednocześnie dobudowali od zachodu wiatrołap i ganek, a od północnej strony – jadalnię i salon. W ten sposób część budynku należąca do małżeństwa nabrała kształtu litery „L”. Kształt ten jeszcze bardziej uwidocznił się, kiedy po kilku następnych latach dobudowali obszerny drewniany taras.
Po rozbudowie parter Patrycji i Czarka rozrósł się do 90 m2, a poddasze o prawie drugie tyle (ma mniejszą powierzchnię ze względu na skosy).
Projekt rozbudowy kosztował 5000 zł, natomiast cała rozbudowa 200 000 zł. Małżeństwo przeznaczyło na to środki ze sprzedaży mieszkania, pożyczkę od rodziny, mały kredyt, a pan Czarek poświęcił nawet swój motocykl.
Już tylko ze zdrowych materiałów
Nowe ściany wzniesiono z takich samych materiałów, jak istniejąca część domu, czyli z . Na zewnątrz ocieplono je warstwą (12 cm) styropianu i wykończono tradycyjnym tynkiem. Od strony wnętrz zastosowano płyty g-k. Konstrukcję dachu, wspartą na drewnianym stropie, przykryto natomiast blachodachówką, usuwając niezdrowe azbestowe poszycie. I z tego rodzina cieszy się szczególnie. Dach ocieplono warstwą wełny mineralnej (ponad 20 cm).
– Pilnowałem dobrego ocieplenia budynku ze względu na bardzo wietrzny teren – mówi pan Czarek. – Na naszej działce temperatura jest zawsze kilka stopni niższa niż w gęstej zabudowie. Ponadto, po rozbudowie zakupiliśmy z teściem nowoczesny gazowy kocioł c.o. (Buderus), którym ogrzewany obie części budynku. Kocioł z instalacją grzewczą w dobudowanej części kosztował 35 000 zł. Dwa lata po przeprowadzce zbudowałem jeszcze kominek z wkładem żeliwnym i z systemem dystrybucji ciepłego powietrza do pomieszczeń na poddaszu. Razem z turbiną rozprowadzającą ciepło był to koszt 6000 zł. Ekonomiczny kocioł c.o. wspierany przez wkład kominkowy daje nam spore oszczędności w okresie grzewczym.
Na wsi lepiej niż w mieście
Przeprowadzkę pod miasto nawet nastoletni Karol i Maks oceniają bardzo dobrze – tak się szczęśliwie złożyło, że mają tu lepsze szkoły niż w Warszawie i wielu nowych kolegów. Chętnie włączają się w prace ogrodowe i domowe, doceniając większą przestrzeń życiową w porównaniu z mieszkaniem. Dorośli natomiast, po okresie dojazdów do pracy najpierw do Warszawy, potem do Piaseczna, odkąd można było wreszcie korzystać tu z Internetu, zdecydowali się przenieść rodzinną firmę do… gabinetu pana Stanisława. Skończyły się więc żmudne i kosztowne dojazdy, a rodzina jeszcze bardziej wrosła w wieś. Ale jest to naturalny proces w dobie Internetu i migracji rodzin pod miasta.Zapuszczając coraz głębiej korzenie, rodzina rozbudowuje wspólne włości etapami, w miarę dopływu gotówki. Po zadaszonym tarasie, nadchodzi czas na budowę wolno stojącego pomieszczenia gospodarczego. Zaplanowano go jako rozbudowany obiekt wielkości około 100 m2 za około 50 000 zł. Potrzeba bowiem kilku zadaszonych miejsc garażowych, miejsca na drewno do kominka, aneksu na sprzęt ogrodniczy i sportowy, miejsca do majsterkowania oraz dużych kojców dla czterech owczarków kaukaskich. Właściciele przekonali się, że budowa prowizorycznych pomieszczeń nie jest funkcjonalna i estetyczna.
Ostatnim najważniejszym wydarzeniem w rodzinie jest pojawienie się na świecie Helenki. Choć na razie mieszka w sypialni rodziców, planują już dla niej budowę pokoju na poddaszu. Na szczęście starsi bracia zgodzili się na zmniejszenie powierzchni swoich pokojów. A więc wkrótce poddasze czeka kolejna modernizacja, czyli przesuwanie ścian działowych.
Dodaj komentarz