Marek Żelkowski: Jak projektuje się dom w trzyosobowym zespole?
Dorota Sibińska: Mam wrażenie, że praca zespołowa jest naszym dużym atutem! Każdy z nas ma trochę inne zdanie oraz inaczej podchodzi do postawionego zadania. Nie jesteśmy grupą ludzi, którym podobają się te same rzeczy. Wręcz przeciwnie. Z reguły mamy różne zdania. A w dodatku… lubimy bronić swego stanowiska. Skutek jest taki, że każdy projekt jest przedyskutowany dosłownie we wszystkie strony. Najbardziej zyskuje na tym klient.
Marta Nowosielska: Jesteśmy zgranym zespołem. Kiedy nie mieliśmy jeszcze pracowników i działaliśmy tylko we trójkę, nastąpił naturalny podział. Jedna osoba rysowała rzuty, druga przekroje, trzecia elewacje. Musieliśmy się zgrać i myślę, że udało nam się to doskonale.
D.S.: I nie jest to tylko nasze głębokie przekonanie, ale rzecz potwierdzona obiektywnie. Wielu inwestorów chciało pracować z nami i tylko z nami, gdyż mieli zaufanie do tempa naszej pracy, terminowości oraz profesjonalizmu. Każdy z nas jest dobry w jakiejś dziedzinie i każdy z nas na pewnym etapie projektu przejmuje "rząd dusz". To trochę jak w peletonie kolarskim. Jest jeden prowadzący, który podkręca tempo. A potem dostaje zmianę i może troszkę odpocząć.
Dom w dzielnicy Ursynów, o którym będziemy rozmawiać, jest nowoczesny, ale nie epatuje tą nowoczesnością w sposób przesadny. Kim są inwestorzy i jakie były ich oczekiwania?
F.D.: Małżeństwo po pięćdziesiątce. Oboje w pełni aktywni zawodowo. Ludzie, którzy mieli potrzebę, aby osiąść już w jakimś miejscu na stałe…
M.N.: Myślę, że ważnym elementem charakteryzującym inwestorów jest również fakt, iż są dziadkami. Chcieli, aby nowy dom pełnił nie tylko funkcje podstawowe… Miał być przy okazji miejscem, do którego rodzina może spokojnie przyjechać i mieszkać w nim nawet przez dłuższy czas. Ale ważne było również to, aby takie odwiedziny nie wywracały życia domowników do góry nogami.
F.D.: Ponieważ małżeństwo działa w branży artystycznej, funkcja gościnna domu okazała się bardzo ważna. Trzeba było uporządkować wnętrze w sposób niezwykle przemyślany.
Plan parteru | Plan piętra |
|
W jakiej przestrzeni miał stanąć budynek? I czy narzucała ona jakieś ograniczenia?
F.D.: Działka nie jest duża. Nie ma nawet tysiąca metrów kwadratowych. Jej zaletą jest to, że łączy w sobie plusy terenu miejskiego oraz wiejskiego. Chociażby… łatwy dojazd, a jednocześnie przepiękny widok na Las Kabacki. Inwestor chciał początkowo, aby jego dom miał płaski dach.Niestety, tuż przed naszym przystąpieniem do pracy, wszedł w życie nowy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, który przewidywał wyłącznie dachy dwu- lub czterospadowe o nachyleniu 30%. Praca nad projektem zaowocowała również nowymi doświadczeniami poznawczymi (śmiech). Od pani urzędniczki dowiedzieliśmy się na przykład, że dom, który zaprojektowaliśmy, ma za dużo tarasów!
M.N.: Tak to już jest… Każdy projekt musi trafić na pewnym etapie w ręce urzędników, a ci najczęściej interpretują prawo na swój sposób. Zawsze jednak staramy się nawiązać dialog.
D.: W tym przypadku plan precyzował jednoznacznie kształt dachu. Usłyszałem też, że "jak ma być spadzisty, to nie można obchodzić tego przepisu za pomocą… tarasu".
A jaki miał być ten dom według inwestorów?
D.S.: Budynek miał być nowoczesny, duży, z pracownią…M.N.: …i z dużą ilością przeszkleń!
D.S.: Tak! Dla pani domu bardzo ważne było naturalne światło. Miało być sporo dużych okien!
F.D.: Było jeszcze jedno ważne życzenie. Dom miał mieścić w sobie nie tylko pokoje gościnne dla rodziny. W jego bryle zaplanowano również apartament z niezależnym wejściem [zewnętrzne schody – przyp. red.], węzłem sanitarnym oraz kuchnią.
Dosyć ogólne założenia…
M.N.: Owszem, i dlatego przygotowaliśmy trzy układy funkcjonalne. Zawsze tak robimy, kiedy klient nie do końca wyobraża sobie swój przyszły dom. Życzenia, o których była mowa wcześniej, trudno bowiem uznać za jakieś szczegółowe wytyczne. Trzeba było zaproponować zagospodarowanie przestrzeni domu w rozmaitych konfiguracjach. Te trzy różne projekty-koncepcje oraz reakcje inwestora umożliwiły nam dogłębne zrozumienie, o co naprawdę mu chodzi.D.S.: Kilka zupełnie różnych projektów, to nasz sposób, aby "wyczuć klienta". W jednej koncepcji podoba mu się rozwiązanie x, w drugiej y… Trzeba to później jakoś zestawić i dopiero ten swoisty mix jest właściwym projektem. Oczywiście, nie robi się tego w sposób mechaniczny. Przez cały czas myślimy o tym, jak to wszystko będzie wyglądać w realnej przestrzeni.
To "wyczucie klienta" jest naprawdę bardzo ważne. Każdy żyje zupełnie inaczej! Dla jednego człowieka oczywiste jest, że wejście do sypialni znajduje się w salonie, a do łazienki idzie się przez garderobę, dla drugiego jest to natomiast nie do przyjęcia! Ktoś nie wyobraża sobie, na przykład, spania na parterze, a inny zawsze o tym marzył.
Te trzy wstępne projekty pomogły zatem inwestorom zrozumieć, czego tak naprawdę chcą?
F.D.: Dokładnie! Pozwoliły także uświadomić im niektóre uwarunkowania. Bez większych problemów udało się zatem przekonać naszych klientów, iż przestrzeń tak dużego domu warto podzielić według następującego schematu: parter dla właścicieli – na tej kondygnacji miało koncentrować się ich życie, piętro dla gości.D.S.: Poza aspektem funkcjonalnym, taki podział ma również znaczenie ekonomiczne. Nieużywane piętro może być oszczędniej ogrzewane. Cały dom zaprojektowany jest zatem w taki sposób, żeby przez większą część roku mógł działać jako dom parterowy, dopiero gdy do właścicieli przyjeżdża rodzina, uruchamiana jest górna kondygnacja.
Inwestorom bardzo zależało na tym, aby w domu było dużo przeszkleń |
D.S.: Miały powstać jakby dwa domy, których wspólną częścią byłby korytarzyk przy drzwiach wejściowych na parterze. Dzięki temu całość wydawała się mniejsza. To bardzo spodobało się inwestorom. Do tego dołożyliśmy jeszcze bezokapowe dachy, które nadały budynkowi pazur nowoczesności i pozwoliły zaprojektować salon, który w części jadalnej ma wysokość dwóch kondygnacji.
F.D.: Układ był więc bardzo klarowny i prosty. Po prawej stronie od wejścia garaż oraz pracownia, po lewej część mieszkalna. Korytarz, będący osią spinającą domu, nie jest jakimś tam sobie, zwykłym korytarzykiem. Na jego zakończeniu, na wprost wejścia rośnie… drzewo. Wewnątrz domu, w budynku! W fundamencie została wykonana specjalna donica… Drzewo może też spokojnie rosnąć w górę, gdyż przestrzeń nad nim obejmuje dwie kondygnacje.
Innym ciekawym rozwiązaniem zastosowanym w korytarzu, jest użycie na ścianach tego samego kamiennego materiału, co na elewacji zewnętrznej. To potęguje jeszcze wrażenie podziału na dwa mniejsze budynki, o którym wspominaliśmy. Temu samemu celowi służy również częściowo przeszklona podłoga. Kamyki, które leżą na opasce żwirowej przy domu, "wchodzą" pod szkłem również do wnętrza korytarza.
Podzielenie domu na dwie bryły to był punkt wyjścia, a co było dalej?
M.N.: Później zajęliśmy się szczegółami. Zaczęliśmy drążyć temat i szczegółowo poznawać preferencje oraz upodobania przyszłych właścicieli. Jakie pomieszczenie powinno sąsiadować z jakim? Czego nie lubią? Co wydaje się im niezbędne?
D.S.: Pojawił się ponadto typowy problem ze wspólnym podjęciem decyzji przez żonę i męża. Często mówię, że budowa domu to poważna próba dla związku. Najczęściej ludzie mają odmienne gusty. Zdarza się, że zupełnie inne sprawy są dla nich ważne. Oboje, jak w omawianym przypadku, chcieli mieć nowoczesny dom, ale kompletnie różne rzeczy ukrywały się pod owym przymiotnikiem. Z naszych doświadczeń wynika, że bardzo często w takich sytuacjach zaczynają się poważne konflikty. Trzeba podjąć decyzję, a konsensus, jak na złość, w ogóle się nie pojawia.
M.N.: Pełnimy często funkcje negocjatorów godzących strony. Podsuwamy rozwiązania możliwe do przyjęcia przez oboje małżonków.
D.S.: Dla jasności sytuacji warto jednak wspomnieć, że oprócz pojednawczego charakteru, nasze propozycje miały także ścisłe ukierunkowanie. Bardzo pilnowaliśmy i pilnujemy przy każdym projekcie, aby inwestorskie burze mózgów nie niszczyły pierwotnej koncepcji oraz założeń dotyczących bryły budynku. Zaprojektować można wszystko, ale nam bardzo zależy, żeby projektowanie pozostawało jednak w sferze świadomych, planowych, racjonalnych działań. Każdy nasz budynek jest przemyślaną, przedyskutowaną całością.
Wielu architektów powtarza, że każdy kto projektuje dom dla indywidualnego inwestora, musi mieć w sobie coś z psychologa, psychoterapeuty. Dlaczego?
Zdarzyła nam się sytuacja, iż klient wycofał się z zamówienia, gdyż zdał sobie sprawę, że albo utrzyma małżeństwo, albo będzie miał wymarzony dom.
D.S.: Niektórzy bardzo się kłócą. Nie ukrywam, że dla mnie są to momenty trudne i pomimo wielu lat praktyki trudno mi nabrać dystansu. Powiedziałabym, że jest to owa smutniejsza strona projektowania. Te konflikty kończą się przeważnie dobrze… Sporo energii wkładamy nie tylko w to, by zaprojektować fajny budynek, ale również w to, aby jednocześnie pogodzić zwaśnione strony. Ale zdarzyła nam się sytuacja, iż klient wycofał się z zamówienia, gdyż zdał sobie sprawę, że albo utrzyma małżeństwo, albo będzie miał wymarzony dom. Najważniejsze jednak, że na końcu naszych zmagań projektowych zawsze jest dużo satysfakcji i radości obu stron.
Z jakich materiałów powstał dom na Ursynowie?
F.D.: Konstrukcja budynku jest żelbetowa. Ściany zewnętrzne wykonane są z Porothermu. Elewacja zrobiona jest z piaskowca, białego tynku oraz częściowo wykończona drewnem – modrzewiem syberyjskim. Ocieplenie wykonane zostało z wełny mineralnej. W oknach zamontowane są żaluzje z cedru kanadyjskiego na profilach aluminiowych. Dach pokryty jest prostą dachówką ceramiczną w kolorze grafitowym.Wybierzmy się zatem na spacer po domu.
M.N.: Wejść do budynku można głównymi drzwiami lub z garażu. Zakładając jednak, że wybieramy pierwszą drogę, mamy do wyboru – albo przejdziemy korytarzykiem do końca i skręcimy na prawo do pracowni, w której znajduje się oddzielny taras, albo na lewo do części mieszkalnej. Takie rozwiązanie jest niezwykle wygodne i pozwala oddzielić kontakty służbowe od prywatnych. Goście odwiedzający dom służbowo nie trafiają do części mieszkalnej i nie przeszkadzają domownikom.D.S.: Jeśli skręcimy w lewo, to trafimy do wygodnego holu z dużą szafą i ławeczką, taką jak na molo w Sopocie…
F.D.: …odwzorowywaliśmy ten kształt na podstawie zdjęcia.
F.D.: To rozwiązanie doskonale rozwiązuje problem noszenia zakupów z garażu. Zamiast dźwigać zgrzewki wody przez jadalnię, można je wnieść bezpośrednio do kuchni. W drugą stronę mogą natomiast wędrować śmieci.
M.N.: Okna w kuchni umieszczone są pomiędzy górnymi wiszącymi szafkami a blatem szafek stojących. Daje to ciekawy efekt… Jakby meble kuchenne unosiły się w powietrzu.
D.S.: Wracając do salonu… Część "kanapowa" tego pomieszczenia, gdzie znajduje się kominek, jest już niższa. Pozwala to osiągnąć wrażenie przytulności. Myślę, że ciekawym rozwiązaniem jest możliwość bezpośredniego przejścia z tego miejsca do sypialni przez szerokie przesuwne drzwi.
F.D.: Salon od strony ogrodu ma wielkie przeszklenia. Duże okna mogą być przesłaniane drewnianymi żaluzjami, a dzięki zastosowaniu okien przesuwnych, podczas letnich dni przestrzenie salonu i ogrodu mogą płynnie się łączyć. Spore przeszklenie znajduje się również na piętrze we wnętrzu dwukondygnacyjnym.
Przestrzeń salonu łączy się płynnie z otoczeniem domu |
M.N.: Warto podkreślić, że w razie potrzeby sypialnię można odizolować od salonu. Zasunięcie drzwi skutecznie zamyka ten obszar. Do części prywatnej domu można dostać się natomiast inną drogą. Drugie wejście znajduje się przy drzewie w korytarzyku.
D.S.: Wchodząc do sypialni, mijamy po prawej stronie wejście do sporej łazienki z oknem skierowanym na wspomniane drzewo. Naprzeciw, po lewej stronie od wejścia, znajdują się drzwi do garderoby, za którą mieści się pralnia.
Architekci z xystudio są również autorami projektu wystroju wnętrz |
F.D.: Ważnym elementem wystroju salonu są schody. Ich wyeksponowanie było jednym z pomysłów, z którym przyszli do nas inwestorzy. Zdecydowaliśmy się na schody wspornikowe.
D.S.: Piętro urządzone jest dla naprawdę licznej rodziny – dzieci i wnuków. Są tam nie tylko sypialnie, ale także duża przestrzeń rekreacyjna, sauna, spory pokój kąpielowy oraz ogromny taras ze świetlikami – półkula doświetla garderobę, a płaski na konstrukcji aluminiowej wpuszcza światło do korytarzyka w pobliżu wejścia.
M.N.: Piętro ma w sumie 150 m2. Gdy wejdziemy po schodach, po lewej stronie znajdują się dwie sypialnie. Jedna z nich ma przeszklenie, przez które widać wnętrze salonu.
Ciekawy pomysł…
M.N.: Tak, ale przez ten pomysł omal nie rozleciała się nasza koncepcja podzielenia funkcji domu. Sypialnia z oknem tak spodobała się inwestorom, że długo odwodziliśmy ich od pomysłu przeniesienia się na piętro. Nad salonem umieszczona jest ponadto kładka z klejonego szkła na stalowej konstrukcji, która prowadzi na taras. Nie jest to wyjście jedyne, ale z pewnością najbardziej efektowne.F.D.: W części środkowej można ustawić stół do , ale pomimo że miejsca jest sporo, to szerokie, mistrzowskie wymachy są raczej niemożliwe. Natomiast sprzęt fitness doskonale się tam mieści. W tej części piętra zaplanowano szerokie wejście na kameralny, osłonięty z trzech stron taras. Z pomieszczenia rekreacyjnego można przejść do trzynastometrowego salonu kąpielowego z okrągłą wanną na środku oraz do sauny. W pobliżu drzwi do łazienki znajduje się łącznik, którym można przejść do pięćdziesięciometrowego apartamentu. Do tej części domu prowadzą też schody zewnętrzne.
| |
W oknach zainstalowane są żaluzje z cedru kanadyjskiego | Zewnętrzne, niezależne wejście do apartamentu na piętrze |
Dlaczego warto zamawiać indywidualny projekt domu?
D.S.: Bo to oszczędności, oszczędności i jeszcze raz oszczędności. Przeróbki domu katalogowego są drogie i jeśli już dokonane zostaną wszelkie potrzebne zmiany, to kosztuje to niewiele mniej niż projekt indywidualny.F.D.: Myślę, że rzadko kto zdaje sobie z tego sprawę. Inwestorzy wydają kolejne kwoty na rozmaite przeróbki i próby dostosowania projektu gotowego do własnych wyobrażeń, a i tak dom nie jest "uszyty na miarę". W dalszym ciągu jest to budynek, który pozostaje jednym wielkim kompromisem! Naprawdę rzadko jest dokładnie taki, jaki był w marzeniach.
D.S.: Pokolenie ludzi, które buduje obecnie w Polsce, najczęściej nie jest wrażliwe na ład przestrzenny. Więcej! Nie przywiązuje do niego prawie żadnej wagi. To skutek tego, że nie wychowujemy się w przestrzeni ładnej. Kiedyś nie było na to pieniędzy, teraz nie ma na to czasu… Wniosek jest prosty, dopóki nie wychowamy pokolenia, które będzie uważnie przyglądać się temu, co je otacza, dopóty nasze otoczenie będzie wyglądać tak, jak wygląda.
Dodaj komentarz