Wspólnie z mężem Erwinem zbudowała swój dom w powiecie radomskim, na terenie Kozienickiego Parku Krajobrazowego – Natura 2000.
Skąd pomysł na nick? – Ewa uśmiecha się. – Moose to po angielsku łoś. Tak nazywają go w Ameryce Północnej. I tu każdy zadaje pytanie, a dlaczego akurat łoś? Pewnie dlatego, że lubię błoto i las. Jeżdżę samochodem terenowym w imprezach offroadowych. Ostatnio trochę mniej, nad czym bardzo boleję, ale na pewno wrócę do tej pasji.
Rola przypadku
Działka w lesie to zupełny przypadek. Dwadzieścia lat temu, a może nawet jeszcze dawniej, mój tata, namówiony przez znajomego, kupił malusieńki kawałeczek Puszczy Kozienickiej – mówi Ewa.
To, że w ogóle rozpoczęliśmy budowę, też było właściwie sprawą przypadku – dodaje Erwin. – Dom nigdy nie był naszym priorytetem. Jeśli nawet snuliśmy czasami jakieś marzenia, to były one tak dalece niesprecyzowane, że trudno byłoby je nazwać planami.
Ale naszym życiem od dawna rządził przypadek – stwierdza Ewa. – Jesteśmy z różnych stron Polski. Ja urodziłam się w Jeleniej Górze. Mieszkałam tam przez pierwsze osiem lat swojego życia. W starej, poniemieckiej willi z pięknym ogrodem. Później przeprowadziłam się z rodzicami do centrum Polski.
– Natomiast ja urodziłem się na wschodzie, w Biłgoraju. Do tej chwili jestem zameldowany w Lublinie… – mówi Erwin. – Spotkaliśmy się w pociągu w drodze na koncert brytyjskiego zespołu "Black Sabbath".
Przez długi czas mieszkaliśmy w bloku w dwupokojowym mieszkaniu – wspomina Moose. – Powód, dla którego rozkręciliśmy całą machinę związaną z budową, wielu osobom może wydać się śmieszny, ale podam go, żeby pokazać, jak pokrętne bywają ścieżki losu. Powodem był… wynajmowany garaż. Pewnego razu, bodajże w styczniu, właściciel oświadczył mi, że muszę się wynieść już w marcu, najdalej w kwietniu. I tak się wszystko zaczęło.
– Wcześniej myśleliśmy już wprawdzie o zmianie mieszkania na większe – mówi Erwin. – Z czasem człowiek zaczyna obrastać w dobra, przybywa drobiazgów, książek itp. Problemem było to, że jako aplikant adwokacki musiałem dużo się uczyć i nie było kiedy wprowadzić planów mieszkaniowych w czyn. Kiedy pojawił się problem z miejscem na terenowy samochód żony, zaczęliśmy zastanawiać się, co robić dalej…
W miejscowości, w której mieszkaliśmy, garaż to był i jest towar deficytowy. Ludzie dojeżdżają nawet kilka kilometrów rowerem, byleby tylko zapewnić dach swojemu autku. Bardzo szybko okazało się, że moglibyśmy wprawdzie zmienić mieszkanie na większe, ale dalej bez gwarancji na garaż. W związku z tym najpierw zaczęliśmy się rozglądać za mieszkaniem lub domem w okolicach Radomia lub w samym mieście. Okazało się jednak, że w tamtym czasie nie było nas stać na podobny wydatek.
Jadalnia oddziela wizualnie otwartą kuchnię od salonu |
To, co nam się naprawdę podobało, było poza naszym zasięgiem finansowym – dodaje Ewa. – Obniżyliśmy więc oczekiwania i pewnego razu pojechałam oglądać dom w stanie surowym. Kosztował 250 000 zł i w dodatku trzeba było w nim założyć wszystkie instalacje. A zatem włożyć jeszcze sporo pieniędzy. Ponadto, lokalizacja nie była wymarzona, działka malusieńka, marny i powikłany dojazd… Słowem, wszystko wręcz krzyczało: NIE!
Cierpliwość – ważna rzecz
– Machina ruszyła. Był luty 2010 r. – wspomina Moose. – Należę do osób, które niczego nie robią na pół gwizdka. Skoro zaczęliśmy inwestycję, to musiało oznaczać, że zaczęliśmy ją na poważnie. Pierwszym zadaniem były stosy papierów do załatwienia w urzędach. Nie znoszę tego! Zresztą chyba nie tylko ja. Nie znam człowieka, który lubiłby wędrować od biurka do biurka. Trzymałam jednak rękę na pulsie. Doszło do tego, że chodziłam niemal codziennie do odnośnych urzędów. Nie po to, broń Boże, aby się awanturować! Ja tylko przypominałam urzędnikom o swoim istnieniu. Dzięki temu, dosyć szybko udało mi się "wychodzić" warunki zabudowy.
Budowa
Fundamenty domu zostały wylane na początku czerwca 2010 r. – mówi Erwin. – Pierwszy TIR z drewnem pojawił się na budowie 22 listopada. A zatem znacznie po terminie, jaki ustaliliśmy z wykonawcą. Dla porządku wspomnę, że miał to być sierpień, najpóźniej wrzesień. Wkrótce po przyjeździe ekipy, solidnie sypnęło śniegiem. Budowa była zatem dosyć egzotyczna…
Zdjęcie wykonane przez Ewę i nagrodzone w konkursie |
Proszę sobie wyobrazić – krótki dzień, zaspy śniegu, energia elektryczna z dwóch generatorów, gdyż nie mieliśmy jeszcze podłączonego prądu i płonące na okrągło ogniska, żeby było gdzie się ogrzać. Zresztą, nie trzeba sobie tego wyobrażać. Na forum "Budujemy Dom" można znaleźć zdjęcie ilustrujące tę sytuację. Wygrało nawet jeden z konkursów.
Ponadto ściany zewnętrzne zostały pomalowane tylko jeden raz. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale jeśli przyjrzeć się naprawdę uważnie, to można dostrzec, że dom jest lekko łaciaty. Sami pracownicy przyznawali, że nie wygląda to najlepiej. Właściciel firmy budowlanej miał jednak inne zdanie na ten temat.
Z innych usterek… więźba została wykonana krzywo, pomiędzy balami trafiały się naprawdę spore szpary… W rezultacie, po wysłaniu pisma z wezwaniem do usunięcia wad i zignorowaniu go przez wykonawcę, odstąpiliśmy od umowy. Dom dokończyła ekipa, która wcześniej wykonała ławę fundamentową.
Nauczeni tym doświadczeniem, powtarzamy wszystkim rozpoczynającym budowę – umowę z wykonawcą należy skonstruować bardzo starannie, szczegółowo skonsultować ją z prawnikiem i dostosować do indywidualnych warunków oraz potrzeb. Tylko wówczas można uniknąć problemów. Branie gotowej umowy z Internetu jest sporym ryzykiem. Jak wszystko będzie dobrze – super, ale w razie kłopotów może nie zagwarantować inwestorowi jego praw. Trzeba bez skrępowania zastrzegać kary umowne i nigdy nie polegać na popularnym powiedzeniu "jakoś się dogadamy".
Warto pamiętać
Tydzień po przeprowadzce nasz dom zyskał trzeciego lokatora – doga niemieckiego o imieniu Grey – podkreśla Erwin. – Tak go nazywamy, chociaż gdyby posługiwać się papierami rodowodowymi, to jest to Earl Grey z Lipkowego Rancza. Z jednej strony, to nasz przyjaciel, ale… Żyjąc na takim odludziu warto jest mieć obrońcę, który już samym swoim widokiem zniechęca potencjalnego złoczyńcę do działania. Wielkość Grey’a naprawdę budzi szacunek i przemawia do wyobraźni. On nawet nie musi szczekać. Wystarczy, że wyjdzie przed dom, a już każdy rozsądny człowiek zaczyna widzieć oczyma duszy, jakie skutki miałoby rozdrażnienie tego psa.
Dom od fundamentu po połać
Fundamenty pod budynek wykonane są z bloczków betonowych. Ściany zewnętrzne domu ułożone są z sosnowych belek o wymiarach 24 × 24 cm.
To miała być sosna syberyjska. Szukaniem tego materiału wykonawca uzasadniał opóźnienie – mówi Erwin. – Nie mamy jednak wątpliwości, że jest to sosna rodzima. Wszystko jest w porządku, jeśli chodzi o parametry budowlane, ale te estetyczne… Mogłyby być lepsze. W niektórych miejscach ścian pojawiają się szare przebarwienia drewna.
Na początku trochę nas to niepokoiło, gdyż obawialiśmy się, czy nie będzie to miało wpływu na trwałość konstrukcji – wspomina Ewa. – Ale ponieważ kilka osób, które znają się na tym, orzekło, że nie mamy się czego obawiać, więc jesteśmy spokojniejsi.
Pokój gościnny na piętrze |
Bale połączone są ze sobą za pomocą dybli – drewnianych kołków. Pomiędzy belki wykonawcy wkładali piankową uszczelkę i wełnę mineralną.
Okazało się, że takie zabezpieczenie jest mocno iluzoryczne. Jeszcze zanim się wprowadziliśmy, wiedzieliśmy, że w niektórych miejscach domu solidnie wieje – podkreśla Erwin. – Mieliśmy świadomość, że trzeba tę fuszerkę jakoś naprawić i doszczelnić dom, ale przez długi czas zastanawialiśmy się, jak zrobić to w miarę estetycznie.
Tam, gdzie szpary pomiędzy belkami były największe, użyliśmy pianki PUR. Skutecznie maskuje ją gruba lina przyklejona w miejscu styku bali, zarówno od wewnętrznej, jak i od zewnętrznej strony. Poza zadaniem estetycznym i maskującym, pełni ona również dodatkową funkcję uszczelniającą. Pomysł okazał się skuteczny, gdyż skończyły się problemy z wichrem hulającym po pokojach.
Wiele osób krzywi się, widząc w naszym drewnianym domu okna z PVC – śmieje się Ewa. – A to przecież w pełni świadomy wybór. Po pierwsze dlatego, że drewniane okna bardzo dobrej klasy są naprawdę pioruńsko drogie. Z drugiej strony, kupowanie okien marnej jakości, byle pasowały do idei ekologicznej… Z nimi dopiero jest zabawa! Paczą się, wymagają wzmożonej konserwacji, a i tak ostateczny efekt jest najczęściej mizerny. Dlatego też, w imię wygody, zdecydowaliśmy się na okna z PVC.
Strop pomiędzy kondygnacjami wyciszony jest wełną mineralną. Połać dachowa ocieplona została tym samym materiałem (15 i 5 cm). Kolejne warstwy, wymieniając od wnętrza budynku, to deskowanie, papa oraz blachodachówka.
Wszyscy straszyli nas tą blachodachówką. Słyszeliśmy, że na poddaszu będzie głośno, gorąco… – mówi Moose. – Nie wiem, jak będzie z temperaturą latem – największe upały dopiero przed nami, ale na razie jest całkiem przyjemnie. Jeśli chodzi o hałas wywołany deszczem, to nie mamy poczucia dyskomfortu. Co więcej, mnie owo ciche bębnienie uspokaja i znakomicie usypia.
Dom zaopatrywany jest w wodę ze studni o głębokości 21 m z zainstalowanym hydroforem. Ciepło w budynku zapewnia natomiast kocioł olejowy firmy Ulrich o mocy 23,2 kW. Zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie, ponieważ tu, gdzie mieszkamy, nie ma szans na gaz z sieci – podkreśla Ewa.
– Z kolei wielka butla na gaz płynny, ustawiona w ogrodzie, wydawała nam się czymś strasznym "w tak pięknych okolicznościach przyrody". Kotły na paliwo stałe wymagają natomiast zbyt wiele obsługi – czyszczenie, wynoszenie popiołu, zasypywanie. Zdecydowaliśmy się zatem na olej opałowy. Paliwo drogie, ale dające komfort bezobsługowości. Można zapomnieć, że ma się kocioł. Szczególnie, jeśli dokupi się sterownik bezprzewodowy, pozwalający regulować pracę źródła ciepła.
Kominek okazał się poważnym wsparciem dla kotła olejowego | Kocioł olejowy Ulrich ma niewielkie rozmiary, ale jest w stanie zapewnić ciepło w całym domu nawet w czasie dużych mrozów |
Olej przechowywany jest w tysiąclitrowym, dwupłaszczowym zbiorniku, wykonanym z tworzywa sztucznego, który stoi w kotłowni.
Kominek miał być źródłem przyjemnego, domowego klimatu. Ale okazał się znakomitym wspomaganiem dla ogrzewania głównego – stwierdza Erwin. – Oboje lubimy żywy ogień i mamy sporo drewna pochodzącego z przerzedzenia drzew na naszej działce. Paliliśmy więc dla przyjemności, a okazało się, że oszczędności wynikające z ograniczonej pracy kotła olejowego są naprawdę spore.
Typowy projekt
Dom został zbudowany według typowego projektu o nazwie L-91. Za tą mało poetycką nazwą kryją się jednak: prosta bryła budynku oraz ciekawe rozwiązania we wnętrzu. Dokonaliśmy kilku przeróbek.
Zrezygnowaliśmy na przykład z wiatrołapu – mówi Ewa. – Po lewej stronie od wejścia i holu znajduje się kuchnia połączona z salonem. W oryginalnym projekcie oba te pomieszczenia są oddzielone. My zdecydowaliśmy się jednak zrezygnować ze ściany i nadać tej części parteru charakter otwarty. Oprócz tego, na dolnej kondygnacji na prawo od wejścia, znajdują się jeszcze: niewielki pokój-gabinet, łazienka z prysznicem oraz kotłownia z przejściem do garażu. No i oczywiście „Grey Room”, czyli awaryjne pomieszczenie pod schodami dla psa.
Dom nie jest duży, licząc "po podłodze" ma 180 m2. Powierzchnia użytkowa to jakieś 128 m.
Schody drewniane, robione na zamówienie. Ich chrzest bojowy był taki, że czterech "dużych chłopów", z których ja byłem najmniejszy, przy ówczesnej wadze 90 kg, targało po nich szafę. Wytrzymały zatem obciążenie… jakieś pół tony! – wspomina Erwin.
Na górze, po prawej stronie od schodów, znajduje się wielka sypialnia urządzona z dwóch pokoi, które przewidziane były w oryginalnym projekcie. Ostatecznie, nie po to człowiek wyprowadzał się z bloku, żeby znowu stwarzać sobie klaustrofobiczne klimaty – stwierdza Ewa. – Oprócz tego, na piętrze znajduje się jeszcze pokój dla gości oraz łazienka z wanną.
Marek Żelkowski
Zdaniem naszych Czytelników
Gość Sefora vel Szarlota
24 Aug 2018, 14:05
Co za okropne niektóre opinie! Co Was obchodzą prywatne sprawy tych ludzi?! To strona o domach traktująca, a nie o kwestiach prorodzinnych. Nie widzicie zmagań ludzi, tylko jakieś pryszcze na rzeczonej części ciała dostrzegacie: że niby różowa ściana... To indywidualna sprawa jej ...
rybniczak
21 Feb 2013, 17:17
Cytat Dziwne to. Duży salon, duża sypialnie, duży pies, pewnie też duży garaż. Czegoś mi tu jednak brakuje. Przewidziano pokój dla gości, nie ma pokoju dla dzieci. Nie wróżę tu niczego dobrego. Może dzieci będą gośćmi ...
solange63
21 Feb 2013, 16:52
Cytat Dziwne to. Duży salon, duża sypialnie, duży pies, pewnie też duży garaż. Czegoś mi tu jednak brakuje. Przewidziano pokój dla gości, nie ma pokoju dla dzieci. Nie wróżę tu niczego dobrego. a gdzie jest napisane, ...
Gość anulka
21 Feb 2013, 16:42
Dziwne to. Duży salon, duża sypialnie, duży pies, pewnie też duży garaż. Czegoś mi tu jednak brakuje. Przewidziano pokój dla gości, nie ma pokoju dla dzieci. Nie wróżę tu niczego dobrego.
Gość aniaha@wp.pl
21 Feb 2013, 15:16
A ja mieszkam na pomorzu zachodnim, też mam dom drewniany. Z ekipy a co najważniejsze jestesmy bardzo zadowoleni, no i nie korzystaliśmy z usług prawnika. Owa Firma budowała dom u znajomego, pojechaliśmy obejrzeliśmy porozmawialiśmy zamówiliśmy i podpisaliśmy umowę. Wszystkim życzę ...
Gość mhtyl
26 Aug 2012, 20:19
Cytat to ja jeszcze inaczej - załózmy temat "kTO KORZYSTAŁ Z PORAD PRAWNIKA W PRZED I W TRAKCIE BUDOWANIA SWOJEGO DOMU"Idę o zakład - że większość nie korzystała.I niech każdy z tych którzy zabiorą głos odpowie dlaczego - i jedni i ...
bobiczek
26 Aug 2012, 19:44
Cytat Masło maslane panie bajbaga, albo jak to mówią prawnicy, a wiedzą oni o co chodzi: IDEM PER IDEM , albo IGNOTUM PER IGNOTUM.Pozdrawiam. to ja jeszcze inaczej - załózmy temat "kTO KORZYSTAŁ Z PORAD PRAWNIKA W PRZED I W ...
Gość jj
26 Aug 2012, 18:51
Masło maslane panie bajbaga, albo jak to mówią prawnicy, a wiedzą oni o co chodzi: IDEM PER IDEM , albo IGNOTUM PER IGNOTUM. Pozdrawiam.
bajbaga
25 Aug 2012, 21:35
Tu nie chodzi o konstrukcję prawną umowy, tylko o zupełnie inny aspekt – dla prawników jest to zrozumiałe.
Gość mhtyl
25 Aug 2012, 18:26
Kolego drogo nie zawsze znaczy lepiej.Widziały gały co brały to w małżeństwie się i może spełnia a wśród fachowców to gały widziały ale po robocie bo przed robotą to trudno ocenić rzetelność fachowca. Zresztą widziałeś fachowca który by mówił o swojej robocie,że źle ...
Gość jj
25 Aug 2012, 16:09
Ale kolega inwestor sam pisał, że był adwokackim aplikantem, więc pojęcie o prawie przecież ma( proszę uważnie przeczytać cały artykuł), poza tym domniemuję że aplikacje ukończył, więc pisząc o prawnikach pisze przecież o samym sobie.z wykonawcami to jest trochę jak z małżeństwem- ...
Jani_63
25 Aug 2012, 11:50
Brutalne to co piszesz, ale prawdziwe... tak powinno być.Zapłata powinna być uczciwa, ale za uczciwie wykonaną pracę lub efektywny czas pracy, a nie za mieszanie wody w kałuży.
bajbaga
25 Aug 2012, 09:45
Chyba nie rozumiesz – gdyby kolega był prawnikiem, nie musiałby jej konsultować z innym prawnikiem. A z tego co mogłem doczytać, umowa była kiepsko skonstruowana, kiepsko dla inwestora.Prawda jest taka, że gdyby u nas usługi prawnicze były tańsze, to i rynek byłby lepszy – z ...
Gość jj
25 Aug 2012, 04:52
Ja rozumiem, że kolega prawnik, ale życie uczy, że najlepiej nawet napisana umowa z wykonawcą, jeśli jest wykonawcą parszywym, będzie parszywą umową. Kolega prawnik raczy pamiętać, że nie cena i umowy, a dobrą opinia i rekomendację zadowolonych klientów decydują o zadowoleniu ...
Gość Wladi
02 Aug 2012, 13:55
Różowe ściany w drewnianym domu? (sic!).