Dom murowany, piętrowy, z nieużytkowym strychem i garażem; trójwarstwowe ściany z pustaków ceramicznych Max (między ich warstwami przerwa powietrzna); dwuspadowy dach pokryty blachodachówką.
- Powierzchnia działki: 3000 m2.
- Powierzchnia domu: 270 m2, w tym "senioratka" 50 m2.
- Powierzchnia garażu: 50 m2.
- Roczne koszty utrzymania budynku: 13 200 zł.
W 1983 r. rodzice Rafała postawili wygodny, jak na tamte czasy, dom. Był murowany i podpiwniczony, z przestrzeniami mieszkalnymi ulokowanymi na tzw. półpiętrach. Od początku przewidziany był dla kilku pokoleń. Z czteroosobową rodziną, w niezależnej "senioratce", mieszkała również babcia. "Senioratka", obejmująca pokój z kuchnią i łazienką, miała osobne wejście z zewnątrz, jak również wewnętrzne połączenie z resztą domu. Po śmierci babci zajął ją Rafał z nowo poślubioną małżonką. Jakiś czas później rodzice i siostra wznieśli po sąsiedzku nowy wspólny dom, a w istniejącym Rafał z Anią rozpoczęli remont.
Nowy wygląd domu
Dom, budowany w okresie stanu wojennego, siłą rzeczy miał wady. Do wad architektonicznych na pewno należy zaliczyć nazbyt wysoką i klockowatą bryłę, dominującą nad płaskimi polami. Do wad użytkowych natomiast - rozczłonkowanie układu wnętrz i funkcji oraz ulokowanie ich na wielu poziomach, co dla rodziny wiązało się z koniecznością ciągłego chodzenia po schodach. Podczas późniejszej eksploatacji, ujawniły się także wady wynikające z wykończenia budynku, czyli ogólnie mówiąc - z niskiej jakości materiałów, dostępnych w tamtym okresie. Jednocześnie należy sprawiedliwie przyznać, że warstwowe mury od początku spełniały wymogi izolacyjności cieplnej i nawet podczas remontu nie trzeba było układać dodatkowego ocieplenia. Gorzej było np. z oknami i drzwiami.
Wygląd domu (na zewnątrz i wewnątrz) wymagał poważnego liftingu. Ania i Rafał zamierzali pozostać przy tradycyjnej stylistyce bryły, ale chcieli ją we współczesny sposób urozmaicić. Mieli na to własne pomysły. Wzięła je pod uwagę autorka projektu adaptacji budynku, z którą współpracowali. Architekt zaprojektowała daszki nad wejściem głównym i przy "senioratce", nad tarasem, nad wjazdem do garażu. Przy wszystkich oknach zastosowała gzymsy nadokienne i parapetowe, a na rogach budynku - boniowanie. Właściciele ze swej strony zamówili nowe okna z drewna mahoniowego i barierki wykute ze stali, do ozdobienia tarasu i wejść.
Kolorystyka domu też jest ich dziełem. Na starych tynkach ułożyli nowe mineralne w kolorze waniliowym. Na ich tle uwidaczniają się jaśniejsze gzymsy i boniowanie. Starą płaską blachę na dachu zastąpili trwałą nowoczesną blachodachówką w kolorze miętowym. Podczas zmiany pokrycia dachu wykonali na południowej połaci dużą lukarnę, doświetlającą zaadaptowane do potrzeb mieszkalnych części strychu. To głównie w celu powiększenia przestrzeni użytkowej, małżeństwo potrzebowało pomocy architekta.
Mieszkać jeszcze wygodniej
Rodzice używali dwupoziomowy nieocieplony strych zgodnie z jego pierwotnym przeznaczeniem. Ania i Rafał zdecydowali się na zaadaptowanie sporej części strychu, mieszczącego się nad ostatnim piętrem mieszkalnym, na strefę wyłącznie małżeńską. Na powierzchni 52 m2 urządzili sypialnię, garderobę i łazienkę. Poprzednią małą sypialnię rodziców przeznaczyli na pokój do pracy i fitness.
- Zdajemy sobie sprawę, że adaptując strych do funkcji mieszkalnych, dodatkowo zwiększyliśmy ilość schodów i pięter do pokonania - mówi Ania. - Ale ten dom już wcześniej nie był dobry dla starszych osób i liczymy się z ewentualnością przeniesienia się w przyszłości gdzie indziej. Właśnie z tego powodu teściowie opuścili go i zamieszali w parterowym. My pewnie też przekażemy go młodszemu pokoleniu. Na razie jednak małżeńskie piętro świetnie nam służy. Nawet mąż, który na początku sceptycznie podchodził do budowy dodatkowej łazienki na strychu i ciągnięcia tam pionów wodno-kanalizacyjnych, jest zachwycony tą strefą.
Równie pożyteczne zmiany wprowadziliśmy na kondygnacji z pomieszczeniami dziennymi. Powiększyliśmy wiatrołap, wyburzając ściankę działową między nim a garderobą, dostępną wcześniej od strony wewnętrznego holu. Poszerzyliśmy wejście do kuchni. Przede wszystkim jednak usunęliśmy ściankę działową między obecnym salonem i jadalnią, co znacząco powiększyło przestrzeń wypoczynkową. W salonie zbudowaliśmy kominek. Istniejący przy salonie balkon zaopatrzyliśmy w schody do ogrodu. Dzięki temu powstał nowy bardzo potrzebny ciąg komunikacyjny z kuchni, przez salon, do ogrodu.
Widząc, jak rozrasta się zakres prac i potrzeb, staraliśmy się minimalizować koszty i wykorzystywaliśmy wszystkie materiały, które nadawały się jeszcze do użytku. Na przykład odzyskaliśmy część klepek parkietowych. Nowe większe ułożyliśmy w strefie dziennej, ale stare przydały się do wykończenia pokojów chłopców i w "senioratce".
Modernizacja instalacji i urządzeń
Zmianę pokrycia dachu powiązano z ułożeniem pod nim nowego grubszego ocieplenia z wełny mineralnej o grubości 20 cm. Izolację budynku poprawiły również nowe okna z szybami o dobrym współczynniku przenikania ciepła (U = 1,1 W/(m2•K)) oraz solidne drzwi z pełnego drewna.
Remont objął modernizację, a nie wymianę, instalacji elektrycznej. Istniejącą wcześniej instalację wykonywał doświadczony fachowiec i zostawił spory zapas obwodów i gniazd. Brakowało ich jedynie w garażu i na nowo zaadaptowanym strychu. Nowe obwody elektryczne powstały więc m.in. w garażu do obsługi gospodarczej części domu, ogrodu i automatycznej bramy. Modernizację elektryczności przeszła też strefa dzienna. Wiązało się to z kuciem ścian, więc na istniejących tynkach z zaprawy cementowo-wapiennej ułożono warstwę zaprawy gipsowej.
Całkowity lifting przeszły łazienki, w których skuto stare ceramiczne płytki oraz zamontowano nowocześniejszą armaturę. Rafał pojął decyzję o zostawieniu istniejącej instalacji grzewczej, ponieważ ojcu udało się kupić dobrej jakości rury, które nie "zarastają" związkami mineralnymi zawartymi w wodzie.
- Szukaliśmy oszczędności, więc kupiłem jedynie nowe grzejniki, kocioł gazowy i wkład kominkowy - mówi właściciel. - Ojciec przez wiele lat musiał ogrzewać dom kotłem na węgiel, bo w okolicy nie było gazu z sieci. Kiedy wreszcie podłączono gaz, nie zrezygnowałem z kotła na paliwa stałe, pozostawiając go jako ogrzewanie awaryjne. Często wyłączają w okolicy prąd, więc jest to nasze zabezpieczenie przez zimnem.
W 2012 r. wymieniłem go na nowocześniejszy model, przeznaczony do spalania drewna, ale bez elektroniki i dmuchaw, wymagających zasilania elektrycznego. Palimy w nim tylko wiosną i jesienią, kiedy jeszcze nie uruchamiamy na stałe ogrzewania w budynku. W salonie zamontowałem żeliwny wkład kominkowy z komorą wyłożoną szamotem. Podłączyłem go do istniejącego komina. Kominek nie ma systemu DGP, co sprawia, że ciepło gromadzi się głównie w pomieszczeniach dziennych i nie dociera do reszty wnętrz, ale przyjemnie się przy nim wypoczywa.
Naprawdę trudno jest znaleźć miejsce, którego nie dotknął remont. Był rozległy i kosztowny. Razem z budową wiaty garażowej i utwardzeniem drogi oraz dziedzińca kostką granitową sięgnął 200 000 zł. Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni, bo poprawił funkcjonalność istniejącego domu.
Ceny niektórych prac remontowych
- Pokrycie dachu blachodachówką - 20 000 zł.
- Okna - 30 000 zł.
- Modernizacja systemu grzewczego łącznie - 10 000 zł, w tym kocioł gazowy 4600 zł.
- Kocioł na paliwa stale (zakup 2012 r.) - 2000 zł.
- Utwardzenie drogi i dziedzińca - 40 000 zł.
Koszty, czyli gdzie można zaoszczędzić na eksploatacji?
Roczne utrzymanie domu sięga kwoty 13 200 zł.
Ogrzewanie domu gazem z sieci kosztuje 5000 zł. Drewno do palenia w kominku i w kotle na paliwa stałe pozyskuje się na własnej działce, a zakup pozostałego drewna nie przekracza 200 zł. Właściciel traktuje te urządzenia jako awaryjne, na wypadek wyłączenia prądu. Nie używa węgla, ponieważ jego obsługa jest trudniejsza i brudniejsza w porównaniu z drewnem.
Opłaty za elektryczność kształtują się na poziomie 3000 zł rocznie, czyli 250 zł miesięcznie. Woda z wodociągu kosztuje około 600 zł. Dom wyposażony jest od początku w szczelne szambo o pojemności 15 m3. Cena wywozu nieczystości (raz w miesiącu) to 250-280 zł. Właściciele korzystają z usług 3 usługodawców, za każdym razem wybierając najtańszego. Wkrótce sytuacja ulegnie radykalnej poprawie, ponieważ przyłączą budynek do nowo powstałej sieci kanalizacyjnej. Zamierzają to jednak zdobić wspólnie z sąsiadem, jeszcze wznoszącym swój dom, ciągnąc przyłącze po jego działce. Na własnej musieliby zrujnować bardzo długi podjazd do budynku.
Inne opłaty: podatek od nieruchomości 400 zł; ubezpieczenie budynku 1000 zł.
Trafne decyzje i rady właścicieli
- Wielokondygnacyjny dom sprawia, że marzymy o zbudowaniu na starość rozłożystego, parterowego polskiego dworku. Obecny dom jest wygodny - ma duże zaplecze gospodarcze, garażowe, gościnne (w "senioratce"). Znakomitym krokiem było postawienie wiaty garażowej w ogrodzie. Natomiast wprowadzenie schodów przy balkonie stworzyło nowy ważny ciąg komunikacyjny.
- Dokuczliwą wadą jest zagłębienie pomieszczeń gospodarczych poniżej poziomu gruntu. Radzimy tego nie robić, szczególnie na gruntach z wysoko zawieszonymi wodami. Lepiej zbudować dom wyżej i obsypać fundamenty ziemią. Podczas remontu wykonaliśmy opaskę drenującą z odprowadzeniem wody do studni chłonnej. Szkoda jednak, że nie zrobiliśmy wtedy kratki odpływowej w posadzce garażu. Błoto pośniegowe zostaje na posadzce.
- Pod dachem daliśmy tylko 1 warstwę wełny mineralnej o grubości 20 cm. Żałujemy, że nie są to dwie warstwy o gr. 10 cm, ułożone "na krzyż". W zimie nasza strefa sypialniana najszybciej się wychładza, a w lecie - nagrzewa. Polecamy natomiast budowę lukarny w dachu. Mamy z niej najładniejsze widoki, a sypialnia jest bardziej ustawna.
- Szkoda, że nie wymieniliśmy całej instalacji grzewczej. Rury w ścianach stają się coraz starsze i mniej bezpieczne. Trzeba było wziąć wtedy na ten cel kredyt. Ewentualny remont będzie bardziej uciążliwy.
- Okna i drzwi z drewna mahoniowego są trwałe i wyglądają efektownie, ale wymagają okresowej konserwacji preparatem wskazanym przez producenta.
Dodaj komentarz