Decydując się na remont, musimy ocenić stan posadzki i głębszych warstw podłogi. Istotne jest, czy prace będą dotyczyć jednego, dwóch pomieszczeń czy całej kondygnacji. Powinniśmy bowiem zachować wszędzie taki sam poziom (ewentualne progi nie powinny być wyższe niż 2 cm).
Grubość pokryć podłogowych, łącznie z warstwą mocującą, waha się od 3 mm (wykładzina) do 25 mm (parkiet). Trzeba wziąć pod uwagę także konieczność wyrównania podłoża. Jeśli zdecydujemy się na ocieplenie lub wyciszenie podłogi, to grubość nowych warstw będzie znacznie większa. Skuteczne wyciszenie wymaga co najmniej 7–8 cm, a ocieplenie podłogi na gruncie to dodatkowe 15–20 cm.
W domach stawianych kilkadziesiąt lat temu, posadzki i warstwy podkładowe wykonywano inaczej niż obecnie. Wierzchnią warstwę tworzyły najczęściej deski, przybijane do legarów, albo parkiet z deszczułek, przyklejany lepikiem bądź przybijany do deskowania. Z czasem legary zastąpił betonowy jastrych, na którym można ułożyć dowolną posadzkę.
O złym stanie drewnianych podkładów świadczą: uginanie się podłogi, skrzypienie podczas chodzenia, wyraźnie widoczne nierówności. W razie pojawienia się tych objawów, trzeba pomyśleć o remoncie. Na ogół musimy jednak utrzymać poziom posadzki starej podłogi. Niewielkie odchylenia (w granicach 2 cm) są dopuszczalne – gdy posadzka wypadnie nieco wyżej, możemy podciąć drzwi, gdy będzie obniżona – wstawimy próg. Po usunięciu legarów mamy do dyspozycji dodatkowe 7–10 cm i w tej przestrzeni bez problemu zmieścimy nowe warstwy wyrównujące czy izolację akustyczną. Jeśli posadzka została ułożona bezpośrednio na betonowym podkładzie, to możliwe będzie jedynie wyrównanie go wylewką cienkowarstwową.
Redakcja BudujemyDom
FOT. PFLEIDERER