Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 1-2/2012

Katalogowy czy indywidualny?

Przygotowując się do budowy wymarzonego domu musimy podjąć wiele istotnych decyzji. Z części z nich zdajemy sobie sprawę, jednak jedną z najważniejszych najczęściej podejmujemy zupełnie nieświadomie, w dodatku pozbawieni podstawowej wiedzy koniecznej do dokonania rzetelnego wyboru. Tymczasem konsekwencje tej decyzji ponosić będziemy nie tylko w czasie budowy, ale w zasadzie do końca użytkowania budynku. Mowa tutaj o wyborze nawet nie tyle projektu co raczej sposobu jego wykonania.

Mity kontra rzeczywistość

dr inż. architekt Piotr Kmiecik
Statystyczny Polak po podjęciu decyzji „budujemy dom!” zaopatruje się w plik katalogów firm oferujących tzw. „projekty typowe” i rozpoczyna poszukiwanie swojego wymarzonego. Niewielka część przyszłych inwestorów zastanawia się chwilę nad tzw. „projektem indywidualnym” – ale nawet spośród tej niewielkiej części większość ślepo przyjmuje powszechny pogląd, że „projekty katalogowe” są „tanie”, natomiast „projekty indywidualne” – „drogie”. Jest to najczęściej jedyna znana przyszłym inwestorom różnica i na tej konkluzji najczęściej kończą rozważania. Teoretycznie przecież zupełnie nie ma sensu przepłacać.

 

Czy rzeczywiście tak jest? Co otrzymujemy kupując „projekt katalogowy”, a co w wypadku „projektu indywidualnego”? Wreszcie dlaczego piszący te słowa konsekwentnie zamykamy obie te nazwy w cudzysłów? Przyjrzyjmy się najpierw pierwszemu z nich.

Projekt katalogowy

W świetle polskiego Prawa Budowlanego tzw. projekt typowy (katalogowy) formalnie jest gazetą lub książką. Nie jest więc projektem, stąd cudzysłów. W żadnym wypadku nie jest również podstawą do rozpoczęcia procedury ubiegania się o pozwolenie na budowę. Jest natomiast dziełem z punktu widzenia Prawa Autorskiego, co szczegółowo wyjaśnimy w dalszej części tego tekstu.

 

Zakupienie takiej książki (dla uproszczenia dalej nazywanej „projektem typowym”) jest zaledwie pierwszym, z kilku wydatków, które trzeba ponieść aby uzyskać pozwolenie na budowę. Aby stała się ona projektem w ścisłym tego słowa znaczeniu – potrzebna jest adaptacja do warunków miejscowych. Pojęcie adaptacji oznacza sprawdzenie i ewentualne dostosowanie konstrukcji do warunków panujących na działce (między innymi geologicznych i obciążeniowych), sporządzenie projektu zagospodarowania terenu i skompletowanie wszystkich określonych przepisami dokumentów i uzgodnień. Architekt dokonujący adaptacji staje się w świetle prawa autorem projektu i przejmuje za niego pełną odpowiedzialność.

Zalety

Zdecydowaną zaletą „projektu typowego” w momencie jego kupna jest doskonale przygotowana prezentacja i duża ilość informacji dostępnych przy wyborze. Ponieważ dokumentacja techniczna z reguły istnieje (zdarzają się przypadki, kiedy wybrana przez nas koncepcja jest nowa w ofercie pracowni i dokumentacja techniczna dopiero jest opracowywana, są one jednak jednostkowe), możemy się o rozważanej koncepcji dowiedzieć niemal wszystkiego – od rodzaju zastosowanych materiałów po szczegóły konstrukcyjne. Z reguły mamy do dyspozycji świetnie przygotowane wizualizacje, czasem również animacje czy „wirtualny spacer” po wnętrzach. Wszystko to może stanowić wielką pomoc w wyborze, szczególnie że techniczne rysunki czy szkice architekta dla większości przyszłych inwestorów są zwyczajnie niezrozumiałe. Bardzo często projekty typowe dostępne są w dwóch wersjach stanowiących swoje lustrzane odbicia. Umożliwia to optymalne dostosowanie usytuowania budynku względem stron świata.

 

Pracownie prześcigają się również w dawaniu klientom dodatkowych możliwości wyboru, chociażby przez wprowadzanie wielu wersji tego samego projektu, różniących się na przykład podpiwniczeniem czy też ilością miejsc parkingowych w garażu. Po wykonaniu czynności związanych z adaptacją jesteśmy więc właścicielami projektu budowlanego mogącego stanowić podstawę do uzyskania pozwolenia na budowę. Całkowity koszt jego pozyskania może okazać się faktycznie niższy niż cena opracowania dokumentacji pod nasze dyktando. Pozostaje jednak pytanie, czy postawiony na jego podstawie dom będzie w stu procentach odpowiadał naszym wymaganiom?

 

dr inż. architekt Piotr Kmiecik*

Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 1-2/2012

*ukończył studia na Wydziale Architektury Politechniki Wrocławskiej w 2002 roku. Obronił doktorat z zakresu historii architektury i konserwacji zabytków. Projektuje domy jednorodzinne oraz duże centra handlowe i zespoły biurowe na terenie Polski i Federacji Rosyjskiej. Autor i współautor dwóch książek. Obecnie prowadzi własną pracownię projektową.

Pozostałe artykuły

Prezentacje firmowe

Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!