Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 1-2/2014

Bliźniak na strzeżonym osiedlu

Dorota i Robert nie chcieli budować jednorodzinnego domu. Są bardzo zadowoleni, że zamieszkali w bliźniaku postawionym przez dewelopera, położonym blisko miasta i na małym osiedlu.

Dorota i Robert obawiali się nadmiaru obowiązków związanych z utrzymywaniem domu w ogrodzie, dalekich dojazdów, ale przede wszystkim braku tuż za ścianą sąsiadów. Przyzwyczaili się do tego, mieszkając w bloku. Z góry odrzucili więc budowę, jak również kupno gotowego jednorodzinnego domu. Znajomi, mieszkający w szeregowcu, namawiali ich na kupno po sąsiedzku segmentu, jednak para wybrała bliźniak w kameralnym osiedlu.

Z mieszkania do bliźniaka

Małżonkowie najbardziej cieszą się z tego, że obok mieszkają tacy sami, jak oni, młodzi ludzie z małymi dziećmi, i że maluchy w ogrodzonym osiedlu są bezpieczne. Sąsiedzi szybko zawiązali przyjaźnie i przez okrągły rok wspólnie miło spędzają czas. Za wielką zaletę uważają lokalizację osiedla. Znajduje się ono w odległości zaledwie czternastu kilometrów od Warszawy, więc dorośli nie narzekają na dojazdy do pracy (większość z nich tam właśnie pracuje). Dzieci natomiast korzystają ze specjalnego autobusu, który kursuje do lokalnej szkoły i staje przy bramie osiedla.

 

Para trafiła na małe osiedle zupełnie przypadkowo, z ogłoszenia zauważonego na ulicy. Od razu spodobała się jej i lokalizacja, i budynki. Wnętrza bliźniaka, oferowane w stanie deweloperskim, jeszcze bardziej przypadły jej do gustu, choć były zaprojektowane pod potrzeby singielki.

 

Kiedy weszliśmy do budynku i zobaczyliśmy wnętrza, wiedzieliśmy, że to jest dom dla nas – opowiada Dorota. – Kupiliśmy połowę niewykończonego bliźniaka, ponieważ to ciche kameralne osiedle jest zaopatrzone we wszystkie media, a układ wnętrz łatwo mogliśmy dopasować do naszych potrzeb. Na parterze, zaprojektowanym jako wspólna strefa rodzinno-gościnna, znajduje się salon połączony z jadalnią i kuchnią. Takie scalenie było dla nas ważne, bo ułatwia przebywanie razem i wcześniej polubiliśmy je w mieszkaniu. Oprócz tego jest tu zamknięta sień, WC, a w łączniku prowadzącym do garażu – pomieszczenie gospodarcze z kotłownią. Na pierwszym piętrze rozciąga się strefa prywatna z trzema sypialniami. Ponieważ garderoba przy małżeńskiej sypialni wydawała się nam za mała, powiększyliśmy ją kosztem największej sypialni. Zamurowaliśmy również niepotrzebne przejście pomiędzy naszą sypialnią a sypialnią córki. Poprzednia właścicielka zrezygnowała ze strychu nad piętrem, żeby mieć wyższe sypialnie i widzieć belkowanie stropodachu. My postanowiliśmy jednak zamknąć sypialnie od góry płaskim stropem, a powstały pod skosami dwuspadowego dachu strych zaadaptowaliśmy na dodatkowy, nieprzewidziany w projekcie, pokój gościnny. To był tak udany krok, że kilku sąsiadów, widząc nasze rozwiązanie, zainspirowało się nim. Dom kupiliśmy jako ostatni na osiedlu i od razu rozpoczęliśmy prace wykończeniowe. Za połowę bliźniaka w deweloperskim stanie zapłaciliśmy 797 000 zł. Na adaptację strychu wydaliśmy kolejne 50 000 zł, a na wykończenie reszty wnętrz – 230 000 zł.

Lilianna Jampolska

Pozostałe artykuły