Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 1-2/2015

Prawie wykończony spełniający oczekiwania

Delfina i Andrzej, od lat obarczeni wieloma obowiązkami rodzinnymi i zawodowymi, nie byliby w stanie samodzielnie poprowadzić budowy domu. Z tego powodu kupili działkę z niemal wykończonym domem jednorodzinnym. Nowa siedziba, mimo drobnych wad, jest wygodna i funkcjonalna, bo poprzedni właściciel budowali ją dla siebie, a nie z zamiarem sprzedaży.


Delfina od dzieciństwa marzyła o posiadaniu ogrodu, ale po ślubie mieszkała z mężem w kolejnych mieszkaniach w mieście. Kiedy ostatnie z nich już nie mieściło rodziny powiększonej do 5 osób oraz seniorów potrzebujących opieki, Andrzej rozpoczął poszukiwania domu. Jedno z ogłoszeń w Internecie zaprowadziło go do prawie wykończonego i jeszcze nie zamieszkanego jednorodzinnego budynku, położonego zaledwie kilka kilometrów od dotychczasowego mieszkania. Od razu wydawał się dobrą inwestycją.

Działka i dom na peryferiach miasta

Delfina chyba najbardziej ucieszyła się z tego, że rozłożysty parterowy dom stoi na dużej działce, na końcu wąskiej ulicy.

 

Do naszej posesji prowadzi wręcz bajkowa uliczka – opowiada właścicielka. – Jest zielona i intymna. Podobnie działka – czuję się na niej jak na wsi, bo otaczają ją ogrody sąsiadów. Miejsce jest wprost stworzone dla rodziny z dziećmi i seniorami, bo jest dobrze połączone z miastem. Możemy szybko dojechać do pracy, szkoły, lekarzy albo miejską komunikacją autobusową, albo prywatnymi samochodami. Na tę pierwszą możliwość zwracaliśmy szczególną uwagę, z myślą o samodzielnych podróżach dzieci. Od razu sprawdziliśmy, jaka jest odległość do przystanku autobusowego i ucieszyliśmy się, że wynosi zaledwie 500 m.

 

Oprócz dużej przestrzeni dookoła domu, spodobała mi się jego ładna, niska bryła oraz otwarta przestrzeń w strefie dziennej i ulokowanie na tej samej kondygnacji wszystkich pomieszczeń prywatnych. Dzięki temu uniknęliśmy chodzenia po schodach i chowania się w pokojach na poddaszu. Istniejący układ wnętrz wydawał mi się wygodny i komfortowo skomunikowany. I taki okazał się w praktyce. Poprosiłam jedynie o zlikwidowanie traktu komunikacyjnego wokół kominka, przez dobudowanie niskiej ścianki działowej na granicy salonu i korytarza prowadzącego do sypialni.

 

Zastanawiałam się nad zamknięciem kuchni ścianą i przeszklonymi drzwiami przesuwnymi, ale ostatecznie pozostawiłam ją otwartą, ze względu na kosztowną przeróbkę już ułożonej instalacji grzewczej. Dobrze się stało, że z poprzednimi właścicielami spotkaliśmy się w momencie, kiedy jeszcze nie ukończyli wykańczania budynku, więc o niektórych elementach wystroju mogliśmy zadecydować sami. Zmianę miejsca zamieszkania od początku odczułam bardzo pozytywnie. Długo czekałam na własny ogród! Andrzej do nowego domu przyzwyczajał się aż rok. Dziś oboje jesteśmy z niego zadowoleni, choć przy takim rodzaju zakupu, zawsze rodzi się obawa, że obiekt ma ukryte wady.

Lilianna Jampolska

Pozostałe artykuły

Prezentacje firmowe

Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!