Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 10/2010

W oddaleniu od miasta

Dom Ewy i Artura znajduje się w odległości dwudziestu paru kilometrów od Warszawy. Jest starannie zbudowany i wyposażony, i daje małżeństwu wiele radości. Lubią go, ale żałują, że… nie powstał na obrzeżach miasta. Okazuje się, że dla miłośników miejskiego stylu życia takie oddalenie rodzinnego gniazda nie jest w pełni komfortowe.

Choć dom Ewy i Artura skierowany jest w strony świata nietypowo (strefa dzienna na zachód i północ, a garaż – na południe), nie zakłóciło to wygody w jego użytkowaniu
Choć dom Ewy i Artura skierowany jest w strony świata nietypowo (strefa dzienna na zachód i północ, a garaż – na południe), nie zakłóciło to wygody w jego użytkowaniu
Przypadek Ewy i Artura to ważna przestroga dla „mieszczuchów”, planujących budowę domu. Ma za zadanie sprawić, by rozważnie wybierali miejsce pod budowę rodzinnego gniazda. Bo życie w oddaleniu od miasta ma swoje blaski i cienie.

Dla wypoczynku i ciszy

Początkowo kupno działki pod miastem Ewa i Artur traktowali tylko jako inwestycję oszczędności. O budowie domu zaczęli myśleć dopiero po jakimś czasie, kiedy dotarło do nich, że choć bardzo lubią własne mieszkanie (37 m2), to męczy ich jego zatłoczone i hałaśliwe otoczenie. Zdecydowali się na przeprowadzkę, aby codziennie, choćby przez chwilę, móc oddychać powietrzem bez spalin i odpoczywać w ciszy wśród zieleni. Wykorzystali do tego celu posiadaną już ziemię, bo była znakomicie położona i uzbrojona (w elektryczność, wodociąg, gaz i miała perspektywę skanalizowania w krótkim czasie).

 

Kiedy po dwóch latach od rozpoczęcia budowy opuszczali miasto, zupełnie nie spodziewali się, że to rozstanie okaże się tak bolesne.

 

– Już kilka miesięcy po zamieszkaniu na wsi zatęskniłam za wygodą miejskiego życia – mówi pani Ewa. – Dopiero w konfrontacji z szarą rzeczywistością podmiejskiej miejscowości doceniłam, że w Warszawie sklepy i poczty czynne są do późna, a nie tylko do 15. Nie mówiąc już o dostępie do teatru, kina czy lekarza. Okazało się, że miasto jest w wielu dziedzinach wygodniejsze, a po gazetę nie trzeba jechać kilka kilometrów. Po pracy chciałam nadal uczestniczyć w życiu kulturalnym stolicy, ale często sprawiało nam to trudności organizacyjne. Jakiś czas byłam poważnie rozczarowana obrotem spraw.

 

Lilianna Jampolska

 

Pełny artykuł w PDF:

Pozostałe artykuły

Prezentacje firmowe

Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!