Początkowo pan Paweł był odmiennego zdania i wolał kupić w Warszawie większe mieszkanie, żeby nadal mieszkać blisko pracy i uniknąć dojazdów. Kiedy jednak w 2006 roku sprawdził aktualną podaż i ceny mieszkań, uznał, że nie będzie to dla nich korzystna inwestycja. Ku radości żony zaczął sprawdzać ofertę wystawionych na sprzedaż domów. Tyle że żaden z oglądanych nie przemówił do nich na tyle, by zdecydowali się go kupić.
Pracownik agencji nieruchomości, widząc niezadowolenie małżeństwa za każdym razem, jak mantrę, powtarzał: – Muszą Państwo kupić działkę i sami zbudować dom. Wtedy na pewno wszystko będzie Państwu pasować. I nie czekał długo na reakcję. Małżeństwo zaczęło „przymierzać się” i do takiego wariantu, ale skutecznie odstraszyły ich wysokie ceny ziemi. Działka wielkości 1500 m2 w Zalesiu Górnym kosztowała milion złotych!
Lepsza rodzinna ziemia
Kiedy okazało się, że rozsądną cenę mają tylko parcele położone powyżej 25 kilometrów od Warszawy, pan Paweł skapitulował. Uznał, że w takiej sytuacji nie na sensu kupować ziemi, bo lepiej zbudować dom na działce, którą pani Basia już wcześniej otrzymała od babci. Choć darowizna o powierzchni 1000 m2 była wąska (26 m) i znajdowała się w odległości aż 30 km od Warszawy, miała podstawową zaletę – była darmowa. Na dodatek mama zgodziła się odstąpić małżeństwu kolejne 1500 m2 ziemi, bo korzystniej było postawić dom w głębi działki, 75 m od przelotowej drogi.Pragmatyczny pan Paweł przed podjęciem ostatecznej decyzji sprawdził jeszcze jeden ważny parametr. Na stronie internetowej GDDKiA znalazł informację na temat planowanej budowy drogi szybkiego ruchu, przebiegającej w pobliżu ich działki. Bez niej w długim czasie dojazd do nowego domu byłby zbyt uciążliwy. Fakt, że droga na pewno powstanie w ciągu najbliższych lat był ważnym argumentem. Ponadto na podjęcie decyzji miała wpływ obniżka cen materiałów budowlanych, wywołana kryzysem w 2008 r.
Lilianna Jampolska
Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 11-12/2011