Własność wody nazywana twardością wynika z obecności rozpuszczonych w niej soli. Chodzi przede wszystkim o związki wapnia i magnezu. Oba te pierwiastki łatwo krystalizują, co powoduje powstawanie dobrze znanych nam wszystkim osadów, pojawiających się wszędzie tam, gdzie dociera woda – od wylewki prysznicowej po czajnik elektryczny. Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Zdrowia z 29 marca 2007 r. woda trafiająca do naszych kranów powinna mieć twardość w granicach 3,4–28 dH (stopni niemieckich), co odpowiada zawartości CaCO3 na poziomie 60–500 mg/l. Jeśli spojrzeć na mapę Polski, to wodą średnio miękką (3–7 dH) mogą cieszyć się nieliczni mieszkańcy rejonów, położonych przede wszystkim na południu kraju. Dominuje u nas woda średnio twarda i twarda, a w wielu rejonach dostępna jest wyłącznie woda bardzo twarda (ponad 21 dH). I to właśnie powoduje, że coraz popularniejsze stają się w naszych domach urządzenia do zmiękczania wody, czyli usuwania nadmiaru wapnia i magnezu.
Soli jak w kromce chleba
Na czym polega działanie zmiękczaczy? Woda przepuszczana jest przez złoże filtracyjne, zwane żywicą jonowymienną. Zawiera ona związki, które wyłapują kationy wapnia i magnezu. W rezultacie do domowej instalacji wodociągowej trafia woda miękka lub – po odpowiednim zmieszaniu z wodą surową – średnio miękka.
Oczywiście złoże nie może tak funkcjonować bez końca – w pewnym momencie zostaje bowiem nasycone jonami wapnia i magnezu. Wtedy konieczna jest tzw. regeneracja złoża, polegająca na przepłukaniu go solanką. W urządzeniach różnych producentów realizowane jest to rozmaicie, ale najważniejsze etapy to zawsze solankowanie i płukanie złoża. Co kilka lub kilkanaście dni, gdy pobór wody w domu jest znikomy (najczęściej w środku nocy), urządzenie napełnia miękką wodą zbiornik z solą tabletkowaną. Następnie roztwór solanki przepuszczany jest przez złoże filtracyj - ne, co powoduje, że kationy sodu wypierają z niego zalegające tam kationy wapnia i magnezu. Popłuczyny kierowane są do kanalizacji. Kolejny etap to przepłukanie złoża wodą surową (w dobrych urządzeniach etap ten jest w rzeczywistości podzielony na kilka podetapów, zapewniających właściwe wypłukanie, a potem spulchnienie i ułożenie kulek żywicy), popłuczyny znów trafiają do kanalizacji.
Adam Jamiołkowski
fot. Watersystem