W tym ogrodzie spotyka się funkcjonalność, forma i kolor. Od początku jego tworzenia Monika chciała, żeby miał prosty i przejrzysty układ oraz oryginalną aranżację. Jednocześnie starała się, żeby przestrzeń wokół domu była funkcjonalna i dopasowana do wszelkich potrzeb rodziny z małymi dziećmi. Zaraz po zakupie parcela wyglądała jak niezapisana kartka – na całej powierzchni 1300 m2 była płaska niczym stół i zupełnie pusta. Monika i Maciej zapełniali ją metodyczne, etapami. Jeszcze przed podjęciem budowy domu, posadzili na jej obrzeżach kilka drzew, m.in. dęby i lipy (drzewa miały pełnić rolę „kręgosłupa” dla reszty zielonej aranżacji, a że rosną wolno, trafiły na wyznaczone miejsca najprędzej). Sadzenie innych roślin rozpoczęli dopiero po czterech latach, w 2012 r., po przeprowadzce do świeżutkiego domu. Wtedy zadbali o parawanowe zasłonięcie działki zimozielonymi żywopłotami z cisów i żywotników oraz licznymi roślinami iglastymi. Tym samym sprawili, że ich ogród nie znika z nadejściem jesieni.
KOLOROWE GOBELINY RZUCONE NA TRAWNIK
Tworzeniem ogrodu zajęła się właścicielka, wykorzystując urlop macierzyński i krótkie wolne chwile, kiedy córeczka smacznie spała. Początkowo oglądała w Internecie ogrody zaprojektowane przez zajmujące się tym zawodowo firmy, bo chciała wesprzeć się fachową wiedzą i doświadczeniem. Jej uwagę przykuł blog i prace jednej ze znanych polskich architektek krajobrazu, więc poprosiła ją o pomoc. Niestety, współpraca nie doszła do skutku. Monika nie szukała innego wykonawcy, bo opublikowane zdjęcia zaszczepiły w niej pomysł na samodzielną aranżację. Miały w niej królować rabaty geometryczne. Już wcześniej chodziło jej to po głowie, bo w architekturze nie lubi opływowych kształtów, tylko proste i kanciaste.
Lilianna Jampolska