Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 6/2012

Parterowy z antresolą

Anna i Jarek celowo szukali gotowego projektu domu, który był już wielokrotnie realizowany przez innych. Chcieli poznać opinie użytkowników, obejrzeć jego wizualizacje albo dom w naturze, sprawdzić wszelkie zastosowane rozwiązania budowlane i układ wnętrz. Nie odstraszał ich fakt, że zamieszkają w domu powielanym, bo ważniejsze od tego były względy funkcjonalne.

Front domu skierowany jest na zachód. Podniesienie ścianek kolankowych nie zachwiało bryły budynku. Właścicielom zależało na utrzymaniu parterowego wyglądu domu. Pod okapem dachu zastosowali opaskę w kolorze blachodachówki, która optycznie obniża ściany. Wydłużyli okapy i nie zwiększyli kątu dachu
Front domu skierowany jest na zachód. Podniesienie ścianek kolankowych nie zachwiało bryły budynku. Właścicielom zależało na utrzymaniu parterowego wyglądu domu. Pod okapem dachu zastosowali opaskę w kolorze blachodachówki, która optycznie obniża ściany. Wydłużyli okapy i nie zwiększyli kąta dachu
Kiedy Anna i Jarek zdecydowali się pozostać w stolicy, bo mieli tu stałą i lubianą przez siebie pracę, postanowili zbudować dom, korzystając z kredytu hipotecznego. Dłuższe wynajmowanie mieszkania w bloku było po prostu nieekonomiczne.

Ładna działka, zgodni sąsiedzi

Szukali działki na południe od Warszawy. Oboje pochodzą z Dolnego Śląska, więc w ten sposób zapewniali sobie krótszy dojazd w rodzinne strony. Podobnie myśleli również o codziennej komunikacji między przyszłym domem a pracą i szkołą dla dzieci.

 

Przez pół roku penetrowaliśmy podwarszawskie okolice, szukając miejsca do osiedlenia się – mówi pan Jarek. – W końcu kupiliśmy działkę za 48 000 zł (łącznie z opłatami notarialnymi kosztowała 52 000 zł) i w odległości 24 km od mojego miejsca pracy. Ówczesny czas przejazdu do miasta zajmował mi zaledwie 20 minut. Żona miała szansę zatrudnić się blisko domu. Do zakupu działki zachęciła nas przystępna cena, ładne widoki, a co najważniejsze, brak innych domów tuż za siatką. Te zalety w dużym stopniu równoważyły braki w uzbrojeniu ziemi.

 

Kiedy trafiliśmy w to miejsce, bardzo przyjaźnie przywitała nas pani Lucynka, obecna sąsiadka z początku ulicy – dodaje pani Ania. – Od razu naświetliła warunki życia w tej okolicy. Jako niedawna mieszkanka Warszawy, która z mężem przeniosła się na wieś, była dla nas wiarygodna. Od niej dowiedzieliśmy się, że mieszkają tu wspaniali ludzie. Wspólnie z nimi organizowała przyłączanie niezbędnej infrastruktury. Kiedy kupowaliśmy działkę, miała już wodociąg i właśnie kończono projekt przyłączenia elektryczności do naszej ulicy. Spodobało nam się, że przyszli sąsiedzi są energiczni i potrafią się wzajemnie dogadać.

 

Po podziale kosztów między kilku sąsiadów, Anna i Jarek za przyłącze wodociągowe do działki zapłacili jedynie 3200 zł. Droższe okazało się przyłączenie elektryczności – 6000 zł, ponieważ ówczesne przepisy nakazywały najpierw wybudowanie przez użytkowników na własny koszt odnogi sieci, a potem zrzeczenie się jej na korzyść zakładu energetycznego (obecnie te przepisy już nie obowiązują). Część kosztów, dzięki sympatycznej sąsiadce, udało się później odzyskać! Dopilnowała, żeby następni budujący się zwrócili koszty przyłączy tym, którzy je wcześniej ponieśli. Nikt nie zaprotestował.

 

Lilianna Jampolska

Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 6/2012

Pozostałe artykuły

Prezentacje firmowe

Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!