Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 6/2017

Pierwszy i docelowy

Ania i Szymon przyszłościowo myśleli o swoim domu pod miastem. Postanowili go zbudować i urządzić w taki sposób, żeby był pierwszy i zarazem ostatni. Wydatnie pomagał im przy tym ojciec Ani, organizując i nadzorując wszelkie prace budowlane.

O swoim domu, wybranym spośród tysięcy gotowych koncepcji w Internecie, właściciele mówią – nie zamyka nam drogi, tylko otwiera różne możliwości. Między innymi jest w nim wygodna strefa gościnna (Ania pochodzi z Wieliczki, ale na stałe przeniosła się do centralnej Polski, więc potrzebuje dla swoich bliskich noclegowego miejsca). Ponadto budynek zapewni parze wygodne życie także po powiększeniu rodziny o dwoje albo troje dzieci.

JAK W RODZINNYCH STRONACH ANI

Ania i Szymon nie mieli szansy razem szukać działki ani gotowego projektu, ponieważ poznali się niedługo po tych pierwszych ważnych decyzjach (ona podjęła je sama). Dopiero po zaręczynach, ręka w rękę, ruszyli z budową.

 

Najpierw starałam się wybrać ładne i dogodne miejsce do przyszłego życia – opowiada Ania. – Brałam pod uwagę, że może stać się docelowe. Kiedy wreszcie tutaj trafiłam, zagrały sentymenty. Okolica przypomina mi krajobrazy wokół Wieliczki! Na dodatek oglądałam tę działkę w sierpniowy dzień o zachodzie słońca, a dla mnie to magiczna chwila. Bardziej pragmatyczne aspekty też brałam pod uwagę. Oglądając różne parcele w tej okolicy, widziałam, że dużym problemem jest woda podskórna, która pojawia się w nie w tym momencie, kiedy potrzeba. Szczególnie w zimie i wiosną jest jej za dużo. Gliniasta ziemia wtedy jej nie chłonie i jest mokra, z kolei w lecie staje się tak zbita i sucha, że nawet trawa nie chce na niej rosnąć. Przypuszczałam, że przy takich warunkach glebowych czeka mnie zbudowanie solidnego odwodnienia wokół domu.

 

Klamka w końcu jednak zapadła i kupiłam nasłonecznioną działkę o powierzchni 1400 m2. Znajduje się ona jednak poza gęsto zabudowanymi miejscowościami, dlatego musieliśmy z Szymonem dołożyć dużo starań i uzbroić się w cierpliwość, żeby dociągnąć do działki media. Chociaż sieć gazowa była dosłownie w drodze przylegającej do działki i 10 m od domu, załatwianie formalności trwało dłużej, niż budowa. Pozytywny był natomiast sam fakt, że gaz jest blisko i możemy go wykorzystać. Długo nie wiedzieliśmy, kiedy trafi pod nasz dach kanalizacja zbiorcza, więc wybudowaliśmy szambo. Okazało się niepotrzebne, bo tuż przed przeprowadzką wykonano przyłącze. Na szczęście, szambo przydaje się teraz do odprowadzania deszczówki z dachu.

Lilianna Jampolska

Pozostałe artykuły

Prezentacje firmowe

Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!