Przez lata całe Bożena jeździła po świecie, docierając w niezwykłe miejsca, często z wysmakowaną architekturą. Analityczny mózg naukowca na zawsze zanotował w pamięci najpiękniejsze widoki i detale architektoniczne. Nawet po latach potrafi szczegółowo odtworzyć wybrane kadry z Carmel – amerykańskiego miasteczka artystów nad Pacyfikiem, z Den Dolder w Holandii, czy podróży po Chinach, Tajlandii.
Reminiscencje z różnych stron świata wpłynęły na wygląd domu. Właścicielka zmiksowała najdroższe jej sercu elementy architektury i wystroju, ale zrobiła to w sposób przemyślany i konsekwentny – dom nie jest bezładną kompilacją różnych stylów i przedmiotów! Co prawda postarała się, żeby wygląd wnętrz codziennie przypominał jej dalekie i bliskie wojaże, lecz jednocześnie zadbała, żeby zewnętrzna bryła nie wyglądała obco w polskim krajobrazie i na działce przy swojskim sosnowym lesie.
OD STODOŁY DO MUROWANEGO BUDYNKU
Zanim dom powstał, Bożena przez wiele lat nosiła w podświadomości jego wizję. Pewnego dnia, podczas nudnego wyjazdowego szkolenia menedżerskiego, odezwała się w niej wrodzona artystyczna dusza – na kartkach papieru naszkicowała siedlisko, w którym ewentualnie mogłaby sama zamieszkać.
Lilianna Jampolska