Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 9/2011

Budowanie z trudnościami

Podczas budowy Ania i Bartek przekonali się, że trafienie na fachowego wykonawcę często jest loterią. Nawet metoda zatrudniania pracowników tylko „z polecenia” bywa zawodna.

Front domu zwrócony jest na wschód. Z tej strony znajdują się również kuchnia oraz gabinet. Kolor dachu, wykonanego z ceramicznej i angobowanej dachówki, wybrała Ania, kolor akrylowego tynku – Bartek
Front domu zwrócony jest na wschód. Z tej strony znajdują się również kuchnia oraz gabinet. Kolor dachu, wykonanego z ceramicznej i angobowanej dachówki, wybrała Ania, kolor akrylowego tynku – Bartek
Ania i Bartek już na początku budowy zderzyli się z brakiem profesjonalizmu wykonawców, zatrudnionych do postawienia stanu surowego zamkniętego. Nie pomógł wcześniejszy wywiad na temat firmy. Wiarę w ludzi przywróciły im kolejne ekipy, które doprowadziły budowę do końca. Jednak zaledwie po półtora roku cieszenia się nowym domem, na horyzoncie znowu pojawiły się czarne chmury. Tym razem zawinił innego rodzaju wykonawca – producent kominków wentylacyjnych.

Z dziećmi na wieś, na starość do miasta

Jeśli mamy budować, to wtedy, kiedy dziewczynki są w wieku szkolnym, aby zdążyły skorzystać z uroków domu i działki. Kiedy wydorośleją, a my się zestarzejemy, możemy wrócić do miasta. – W taki sposób pani Ania namawiała męża do przeprowadzki pod miasto. Pan Bartek, z dziada pradziada rodowity warszawiak, początkowo nie widział siebie na wsi. Ale w ciągu dwóch lat oglądania działek zdążył oswoić się z ewentualną zmianą miejsca zamieszkania.

 

Poszukiwania działki trwały długo, ponieważ w 2006 roku nieruchomości były już przebrane. Nawet pani Annie wydawało się, że jej marzenia spełzną na niczym. Tymczasem, dosłownie w ostatnim wyznaczonym terminie, małżeństwo znalazło posesję, która przypadła im do gustu. Jej cena przekraczała limit (140 000 zł, zamiast zaplanowanych 50 000 zł), ale miała unormowane sprawy notarialne (wielu działkom brakowało „dobrych papierów”). Rodzina najwyżej oceniła lokalizację nieopodal lasu, ponieważ dotąd urządzała wycieczki na spacery po lesie. Spodobał się też brzozowy młodniak, który rósł na części posesji. Brak dużej liczby sąsiadów w oczach Anny i Bartka rekompensował dwudziestokilometrowe dojazdy do pracy i szkoły oraz aktualny brak dostępu do gazu ziemnego i kanalizacji. Pewne już jednak było, że gmina wkrótce rozpocznie kanalizowanie terenu, a gazyfikacja również nie przysporzy mieszkańcom większych kłopotów. I rzeczywiście tak się stało. Przyłączenie do działki sieci gazowej kosztowało 3000 zł (po rozłożeniu kosztów między czterech sąsiadów), natomiast kanalizacji – 5000 zł.

 

Lilianna Jampolska

Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 9/2011

Pozostałe artykuły

Prezentacje firmowe

Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!