Glamour

Styl glamour narodził się z naszych wyobrażeń o sezamie pełnym kosztowności, w którym wszystko lśni i kusi. Nic dziwnego, że od kilku sezonów trzyma nas w zachwycie.

Jest wyjątkowy i domaga się uznania. Nie pojawił się, by pozostawać w cieniu. Lubi błyszczeć i być w centrum uwagi. To estetyka olśnienia i demonstracyjnej dekoracyjności, bogata, ekstrawertyczna, niemal krzykliwa. Jest mocną odpowiedzią na surową dyscyplinę funkcjonalizmu i sposobem na odreagowanie rygoru form i kolorów. Motywem przewodnim jej współczesnych interpretacji jest indywidualizm – potrzeba zaznaczenia własnej niepowtarzalności.

 

Glamour, który w języku angielskim oznacza przepych, splendor, blask, nie boi się połysku i rozmachu. Upaja się lustrzanymi refleksami, miękkością pikowanego aksamitu, błyskiem srebra i złota, migotaniem kryształów i nasyconymi barwami. Choć częściej niż inne style ociera się o kicz, przed popadnięciem w karykaturalny banał chroni go poczucie humoru; ci, którzy się na tę spektakularną estetykę decydują, często traktują ją z lekkim przymrużeniem oka. I właśnie ten brak dosłowności jest jej siłą. Aranżacja w stylu glamour przypomina trochę kurtkę z imitacji krokodylej skóry – niby sztuczna, ale przecież czujemy się w niej jak w żadnej innej, bo taka właśnie ma być.

fot. Boca do Lobo

Pozostałe artykuły