Dziś, gdy granice geograficzne przekraczamy z niespotykaną wcześniej swobodą, znacznie łatwiej niż kiedyś przychodzi nam też pokonywanie barier kulturowych. I właśnie owa łatwość sprzyja popularyzowaniu nurtów stylistycznych, które naszym prababciom i pradziadkom wydawały się zupełnie egzotyczne, o ile w ogóle były im znane. Czy oznacza to, że osobliwość świata nam spowszedniała? W żadnym razie. Turystyczna eksploracja globu w stylu XXI wieku, choć pełna rozmachu, w większości przypadków pozostaje powierzchowna. Właśnie dlatego egzotyka jest dla nas nadal atrakcyjna, fascynuje nas barwną odmiennością i uwodzi tajemnicą.
Trend etno, obiegowo utożsamiany z klimatem Czarnego Lądu, także przed epoką lotów czarterowych i wczasów last minute cieszył się wśród Europejczyków dużym powodzeniem. Tym podróżującym palcem po globusie pozwalał umownie przenieść się w odległe rejony, przesycone rozwibrowaną atmosferą sawanny i gorączkowym tętnem równikowej dżungli. Autentycznym globtroterom zapewniał na co dzień wspomnienia dalekich wojaży. W tej dziedzinie niewiele się zmieniło: ciemna nasycona kolorystyka etno natychmiast budzi afrykańskie asocjacje.
Styl ten jest także doskonałą propozycją dla indywidualistów, jak mało który kierunek wnętrzarski stawia bowiem na rękodzieło i przedmioty unikalne, wytwarzane na obrzeżach nurtu masowej produkcji przemysłowej. Wyroby rzemiosła są tu szczególnie cenione; oryginalne lampy, tkaniny i naczynia - ręcznie wykonane lub na takie wyglądające - tworzą podstawę jego kanonu estetycznego.
fot. Muuto