(fot. Inoutic/Deceuninck) |
Paradoks polega na tym, że okno, będąc znacznie kosztowniejsze od ściany wypełniającej tę samą powierzchnię, jest jednocześnie znacznie słabszą barierą dla ciepła (zimą „wypuszcza” go więcej, a w upały intensywnie nagrzewa wnętrze domu). Takie są fakty, ale nie należy wyciągać z nich wniosku, iż najlepszym rozwiązaniem będzie zmniejszenie liczby otworów okiennych w budynku połączone z ograniczeniem ich powierzchni. Znacznie rozsądniejszym wyjściem jest racjonalny wybór wszystkich elementów związanych z oknami oraz odpowiednie ich rozmieszczenie.
Zmiany sposobu otwierania okna, rodzaju szklenia, a także materiału i odcienia ram można dokonać bez zgody autora projektu (o ile nie zastrzeżono tego w dokumentacji). Wszelkie inne modyfikacje wymagają natomiast pisemnej zgody architekta. Przeważnie bardzo łatwo ją uzyskać. Dobrze przemyślana zmiana wielkości oraz rozmieszczenia okien może bardzo znacząco wpłynąć na energooszczędność budynku. Duże przeszklenia od południa i zachodu pozwalają pozyskiwać spore ilości darmowego ciepła słonecznego i to nawet zimą. Natomiast w okresach przejściowych (jesienią i wiosną) wydatki na ogrzewanie są w takich domach znacznie mniejsze niż w podobnych budynkach, w których nie poczyniono modyfikacji.
Warto pomyśleć również o szczegółach. W czasie upałów skuteczną ochronę przed promieniami słonecznymi zapewnią drzewa liściaste posadzone w sąsiedztwie okien. Latem osłonią przed spiekotą, a zimą, kiedy zrzucą liście, nie będą zagradzać drogi promieniom słonecznym. W północnej części domu najlepiej usytuować pomieszczenia niewymagające dużej ilości naturalnego światła, w których można zamontować mniejsze okna: sień, kotłownię, składzik, spiżarnię czy łazienkę. Dzięki temu stworzona zostaje „śluza termiczna”, która izoluje strefę mieszkalną od zimnych północnych wiatrów.
Ciąg dalszy artykułu w wersji papierowej Dom Polski 2013