Dom parterowy z użytkowym poddaszem i wolno stojącym garażem; ściany dwuwarstwowe z pustaków ceramicznych i ociepleniem ze styropianu; dach pokryty dachówką ceramiczną. Pow. działki: 1700 m² Pow. domu: 216 m² Pow. wolno stojącego garażu: 52 m² Roczne koszty utrzymania: 12 000 do 15 000 zł. |
Budynek nawiązuje stylem do polskiego dworku. Ma łamany dach i kolumny na froncie oraz podjazd w kształcie ronda. Wszystko jest w nim tradycyjne: stylistyka, materiały, wykończenie |
Już od kilku lat mieszkają bardziej komfortowo niż wcześniej. Doceniają to, co dotychczas osiągnęli i byliby naprawdę zadowoleni z dokonanych zmian, gdyby nie bardzo słaba infrastruktura miejscowości, w której zdecydowali się osiedlić.
Jeśli w przyszłości nie nastąpi rozwój okolicy, być może znowu będą zmuszeni do zmiany miejsca zamieszkania. Zdążyli się już bowiem przekonać, jak trudno się żyje, gdy nawet po chleb trzeba jechać kilka kilometrów. Nie mówiąc już o blisko położonej szkole.
By żyć jeszcze lepiej
– Po ślubie przez dziewięć lat mieszkaliśmy w niedużym domu, który dostaliśmy w prezencie od mojej babci – opowiada pani Beata. – Byliśmy jej wdzięczni za taki prezent, zdając sobie sprawę, że w porównaniu z innymi młodymi małżeństwami, jesteśmy wyróżnieni przez los. Budynek na początku miał tylko 40 m², ale rozbudowaliśmy go do 100 m², kiedy na świat miała przyjść córka. Powiększyliśmy parter i dobudowaliśmy piętro. Taka powierzchnia była dla naszej trójki zupełnie wystarczająca i zapewne mieszkalibyśmy tam do dziś, gdyby nie wyjątkowo uciążliwy kształt działki.
To pani Beata uważała, że jeśli już mieszka się na wsi i posiada własny dom, powinno się mieć więcej przestrzeni i więcej prywatności. Jej argumenty trafiły do pana Sławka. Kiedy zaczęli głośno rozważać zmiany, rodzice pani Beaty niespodziewanie przekazali do ich dyspozycji inną działkę.
Małżonkowie z radością przystąpili do planowania domu, nie bacząc na poważne niedogodności związane z infrastrukturą okolicy.
Tradycyjnie i w polskim stylu
Poprzednie rodzinne gniazdo miało nowoczesny wystrój, dlatego małżonkowie postanowi zmienić stylistykę na tradycyjną. Wybrali gotowy projekt, nawiązujący do polskiego dworku, z łamanym dachem i kolumnami na froncie.Zanim jednak zapadły takie decyzje, obejrzeli wiele domów znajomych oraz zupełnie obcych ludzi, gdyż nie przemawiały do nich same projekty na papierze. Po wyborze projektu odwiedzili również taki sam dom, aby zobaczyć, czy nie ma poważnych wad. I dobrze się stało, ponieważ po tej wizycie woleli zbudować garaż osobno, choć w wyjściowym projekcie mieścił się pod dachem budynku.
Otwarty wiatrołap od progu zaprasza gości do wejścia w głąb budynku. Ale dla właścicieli jest to wada, choć sami zrezygnowali z jego oddzielenia drzwiami. Dziś postąpiliby inaczej |
Beata i Sławek w nowym domu postawili na duże i otwarte pomieszczenia dzienne, ponieważ dotąd mieszkali w małych i zamkniętych. Dopiero po przeprowadzce doświadczyli, że są aż za bardzo otwarte i że niepotrzebnie wprowadzili do wyjściowego projektu poprawki. Dzisiaj żałują połączenia kuchni z jadalnią oraz otwarcia wiatrołapu na wewnętrzny hol i salon.
Właściciele są zwolennikami odgrodzenia kuchni od innych pomieszczeń. Przekonali się, że niepotrzebnie otworzyli ją na jadalnię i salon. Myślą o zamontowaniu przesuwanych drzwi |
Postarali się za to, by w rzadko używanym pokoju gościnnym na piętrze nastoletnia córka urządziła sobie pokój dzienny do nauki i przyjmowania znajomych, a swój pokój przeznaczyła na sypialnię. W taki sposób starali się zniwelować okresowy „nadmetraż”.
Jak najdłużej bez remontów
Salon z kominkiem jest połączony z resztą pomieszczeń dziennych. Nawet klatka schodowa na użytkowe poddasze została zabezpieczona ażurową barierką, by optycznie powiększyć reprezentacyjną przestrzeń |
Jako główną zasadę w budowaniu i wykańczaniu nowego domu przyjęli kupowanie solidnych materiałów i urządzeń, aby przez długie lata nie było konieczności przeprowadzania remontów. Zastosowali sprawdzone tradycyjne materiały ceramiczne – pustaki MAX oraz tego samego rodzaju dachówkę.
– Zauważyliśmy, że nieustanne przebywanie Beaty na budowie bardzo przyspieszyło prace budowlane, jak również podnosiło ich jakość. Nie mieliśmy poślizgów ani przeróbek. Do nowego, w pełni wykończonego domu wprowadziliśmy się już po roku, więc poświęcenie żony nie poszło na marne.
Rozbudowując poprzedni dom, właściciele wiedzieli już, że nie należy oszczędzać na dobrej jakości oknach ani instalacji c.o. Kupili bardzo nowoczesny i ekonomiczny kocioł gazowy z automatycznym sterowaniem oraz zastosowali miedzianą instalację c.o. W sieni, kuchni i łazienkach położyli wodne ogrzewanie podłogowe, natomiast w pozostałych pomieszczeniach korzystają z grzejników naściennych.
– W poprzednim domu mieliśmy tylko kamienne podgrzewane podłogi. Zauważyliśmy, że zbiera się na nich kurz i unoszą się tak zwane „koty”. Dlatego w nowym domu bardzo ograniczyliśmy powierzchnię ogrzewanych podłóg, a na reszcie położyliśmy drewno. Wnętrza od razu zyskały na przytulności. Nie zastosowaliśmy również podwieszanych sufitów, bo w poprzednim domu zagnieździły się tam myszy. Długo nie mogliśmy ich wytępić.
Podobno wszyscy znajomi pp. Koprowiczów byli zdumieni, widząc tradycyjne wykończenie i umeblowanie domu. Ale oni sami czują się w nim znakomicie.
Dodaj komentarz