Dom drewniany szkieletowy, parterowy z garażem, bez piwnic i użytkowego poddasza; ściany skonstruowane w technologii szkieletu drewnianego; dach pokryty blachodachówką Powierzchnia działki: 1500 m2 Powierzchnia domu: 115 m2 Powierzchnia garażu: 25 m2 Roczne koszty utrzymania budynku: około 10 000 złotych. |
Kiedy Elżbieta i Maciej byli jeszcze czynni zawodowo, na stałe mieszkali w bloku na warszawskim Bemowie, a odpoczywali na rekreacyjnej działce nad Narwią. Potem, już po przejściu na emeryturę, z letniska korzystali trochę częściej, dzieląc wolny czas między wsią a miastem. Spędzali trzy dni tu, trzy dni tam, będąc w ten sposób w ciągłych rozjazdach. Wkrótce jednak emeryckie kieszenie nie wytrzymały takiego stylu życia.
Coraz więcej kosztowała ich opieka nad dwoma „domami” – mieszkaniem o powierzchni 62 m2 oraz drewnianą daczą o powierzchni 70 m2. Wzrastały też koszty dojazdów, bo mieszkanie i działka leżały w odległości aż 60 kilometrów od siebie. Na dodatek syn z rodziną, dotąd mieszkający w Warszawie, przeprowadził się do domu, położonego 30 kilometrów na południe czyli dokładnie po przeciwległej stronie od trasy, po której poruszali się Elżbieta i Maciej.
Bliżej syna
– Przeprowadzka Czarka była przysłowiową kroplą przepełniającą czarę, która spowodowała poważne zmiany w trybie naszego życia – opowiada pani Elżbieta.– I dobrze się stało, bo już wcześniej pojawiły się ku temu poważne przesłanki. Na wsi trudność sprawiało nam pokonywanie aż stu schodów i koszenie wielkiego trawnika na bardzo stromej skarpie nad rzeką (działka miała aż 3600 m2 powierzchni), natomiast w mieście męczył nas gwar i powietrze pełne spalin. Poza tym, po kilku włamaniach do letniego domu, straciliśmy poczucie bezpieczeństwa.
Nie mogąc przebywać w dwóch miejscach jednocześnie, martwiliśmy się albo o losy mieszkania, albo daczy. Nie było sensu dłużej wciąż się denerwować ani dojeżdżać 60 km, na własną działkę, a chcąc odwiedzić wnuki, kolejne 30 km, tyle że w odwrotnym kierunku. Dlatego postanowiliśmy sprzedać mieszkanie oraz działkę rekreacyjną, poszukać ziemi gdzieś niedaleko syna i tam wybudować nieduży ekonomiczny dom.
Małżeństwo bez problemu znalazło odpowiednią dla siebie działkę, oddaloną zaledwie kilka kilometrów od syna. Seniorzy szczególnie cieszyli się, że nie była bardzo droga (kosztowała zaledwie 50 000 zł), za to miała dobry dojazd oraz dostęp do sieci elektrycznej, wodociągowej i gazowej. Podobało im się, że leżała wśród mazowieckich pól i że z dwóch stron działki jeszcze przez jakiś czas nie powstaną inne domy. Byli szczęśliwi, kiedy dowiedzieli się że przy trzecim boku posesji zamieszkają ich rówieśnicy.
Znowu we własnym domu
Dla pani Elżbiety budowa nowego rodzinnego gniazda miała sentymentalne znaczenie. Do momentu, kiedy jej rodzice zostali wywłaszczeni z posiadanego majątku, mieszkała w domu jednorodzinnym. Potem musieli go opuścić. Marne pieniądze, które wtedy im wypłacono, pozwoliły zaledwie na kupno mieszkania w bloku. Pani Elżbieta nigdy jednak nie zapomniała życia we własnym domu z ogrodem i dlatego perspektywa budowy cieszyła ją podwójnie.Ponieważ małżeństwo mogło sfinansować ją tylko ze sprzedaży letniska i poprzedniego mieszkania, zdecydowało się na „szybką” technologię szkieletu drewnianego. Dla starszych państwa, mogących chwilowo stracić dach nad głową, liczył się czas i fachowe wykonanie. U progu emerytury, Elżbieta i Maciej nie potrzebowali domu na dwieście lat, tylko bezpiecznego i funkcjonalnego.
Ponieważ dom ma tylko 115 m2 powierzchni mieszkalnej, zależało im jednocześnie, aby przestrzeń we wnętrzach wydawała się choć trochę większa, niż jest w rzeczywistości. Z tego powodu poprosili o połączenie strefy dziennej i zaprojektowanie trochę wyższych wnętrz niż standardowe (w nowym domu mają wysokość 3 m, a przez to większą kubaturę).
Autor projektu, Stanisław Arciuch, połączył przestrzeń kuchni i jadalni z salonem i dodatkowo z wewnętrznym holem. Celowo też otoczył je dużymi przeszkleniami (oknami i drzwiami tarasowymi), które przedłużają perspektywę o widoki na ogród i pola. Gospodarze domu są z tego bardzo zadowoleni.
Trafionymi rozwiązaniami okazały się: duża zamykana sień, która w przeciwieństwie do innych małych domów swobodnie mieści kilka osób oraz budowa tylko jednej łazienki, równie dobrze służącej domownikom, jak ich gościom.
Ciepły i bez wilgoci
– Starałem się bardzo, by nasz ostatni w życiu dom był ciepły i solidnie zabezpieczony przed wilgocią – opowiada pan Maciej. – Było to konieczne ze względu na wietrzny teren i wysoki stan wód gruntowych.Poprosił wykonawców o wyższe ławy fundamentowe (wystają 60 cm ponad macierzystym gruntem), wokół których potem usypano łagodną skarpę. Ławy zaizolowano pionowo lepikiem, a poziomo – papą izolacyjną. Płyta fundamentowa ma kilka przegród z folii oraz ocieplenie ze styropianu (warstwa 10 cm). Drewniany stelaż ścian (wypełniony wełną mineralną o grubości 20 cm) pokryto foliami: wiatroszczelną i paroprzepuszczalną. Na zewnątrz ściany budynku obudowano płytami OSB, ocieplono warstwą styropianu (10 cm) i wykończono tynkiem akrylowym, natomiast od strony wnętrz – płytami gipsowymi.
Na dachu w miejscu zaplanowanej dachówki bitumicznej, po porozumieniu się z projektantem, właściciele zastosowali solidną blachodachówkę. Uważają to za słuszny krok, choć była droższa od gontu. Udało się im natomiast nieco zaoszczędzić na kosztach, ocieplając wełną mineralną (warstwą grubości 20 cm) tylko strop nad parterem, zamiast całej połaci czterospadowego dachu. Było to najbardziej ekonomiczne rozwiązanie, a przy okazji wełna izoluje rury rozłożone na stropie (rozprowadzające ciepłe powietrze z kominka oraz wentylacji mechanicznej).
– Podobno starych drzew się nie przesadza. Ale w naszym przypadku ta reguła się nie potwierdza, bo staramy się elastycznie dostosować do aktualnych warunków. Nie myślimy kategoriami wieku. Nowy dom jest wygodny i stoi blisko rodziny. Paradoksalnie budując go, odciążyliśmy skromny emerycki budżet. Już nie musimy, tak jak dawniej, utrzymywać dwóch mieszkań!
Dodaj komentarz