Dom murowany, parterowy z użytkowym poddaszem i garażem; dwuwarstwowe ściany z pustaków betonowych i styropianu o grubości 12 cm; dach pokryty dachówką ceramiczną. Powierzchnia działki 1100 m2. Powierzchnia użytkowa domu 162 m2. Powierzchnia garażu 44,8 m2. Roczne koszty użytkowania 10 248 zł. |
Zmiana charakteru pracy Andrzeja i inne obiektywne okoliczności skłoniły małżeństwo do poszukania spokojniejszego miejsca zamieszkania. Od kiedy Andrzej zaczął pracować w domu, w małym mieszkaniu o powierzchni 40 m2 brakowało mu na to miejsca. Pracował w sypialni, by nie zajmować przestrzeni w pokoju dziennym, ale w dłuższej perspektywie nie było to dla rodziny dobre rozwiązanie. Na dodatek w apartamentowcu, położonym w centrum miasta, było w ciągu dnia zbyt głośno.
Dom zamiast mieszkania
Na początku Magda i Andrzej chcieli kupić mieszkanie o powierzchni 80–100 m2. Szybko wycofali się jednak z tego zamiaru, gdyż w 2008 r. tej wielkości mieszkania na obrzeżach Warszawy kosztowały aż milion złotych. Nawet Magda, która z góry skazywała się na dłuższe dojazdy do pracy, uznała, że lepiej zamieszkać pod miastem.
– Nie żałuję decyzji, ponieważ udało się nam kupić działkę położoną na południe od Warszawy – mówi. – Czas dojazdu do samego centrum stolicy, gdzie pracuję, skracam sobie, wsiadając na Ursynowie do metra. Odległość od domu do stacji metra, wynoszącą 18 kilometrów, pokonuję samochodem, który zostawiam na parkingu. W jedną stronę łączny czas dojazdu zajmuje 80 minut i na razie nie stanowi to dla mnie poważniejszego kłopotu. Do pracy miałabym o kilka kilometrów bliżej, gdybyśmy kupili bliźniak, który wypatrzyłam w Internecie. Niestety transakcja, choć była już ustalona w szczegółach, nie doszła do skutku.
– Zamierzaliśmy kupić bliźniak, ponieważ wydawało nam się, że mieszkając z sąsiadem w jednym budynku, będzie nam raźniej i bezpieczniej – dodaje Andrzej. Jednak kiedy przyjechaliśmy zrealizować umowę kupna, sprzedawca skierował nas do pośrednika. Ten podał cenę o 150 000 zł wyższą od pierwotnie ustalonej.
Dostatecznie uzbrojona działka
Brat Andrzeja, który wcześniej zbudował własny dom pod Kielcami, uczulił małżeństwo na uzbrojenie działek oraz dobry dojazd. Jego rady przydały się, ponieważ para postanowiła osiedlić się wśród kilku nowo wybudowanych domów, na terenie, który niedawno był sadem. Samodzielnie wypatrzyli anons o sprzedaży działek i kupili jedną z nich bezpośrednio od właściciela. Dzięki temu zaoszczędzili na prowizji dla pośrednika. Działka kosztowała 264 000 zł.
Z kupnem wybranej działki wstrzelili się idealnie. Przyszli sąsiedzi zdołali już wcześniej doprowadzić do wytyczonych działek budowlanych prąd i wodociąg. Najnowszym przedsięwzięciem zawiązanego przez nich komitetu społecznego było przyłączenie gazu ziemnego.
Kiedy Magda i Andrzej kupowali ziemię, wymienione media znajdowały się 26 m od przyszłego domu. Poprzednicy ciągnęli je natomiast od głównej drogi, położonej 150 m od ich miniosiedla. Nie dość, że musieli samodzielnie utwardzać drogę dojazdową oraz organizować uzbrojenie terenu w media, to na korzystanie z gazu ziemnego czekali kilka lat. Tylko nieliczni z nich zastosowali pompę ciepła, inni ogrzewali budynki kominkami albo kotłami na paliwa stałe.
Projekt prawie idealny
Najważniejszymi wyznacznikami wyboru projektu były: powierzchnia użytkowa (około 160 m2) oraz dobre oświetlenie wnętrz, czyli inaczej mówiąc – duża liczba okien. Właściciele chcieli mieć również dwustanowiskowy garaż w bryle domu.
– Nie mieliśmy szczegółowo sprecyzowanych wytycznych – mówi Magda. – Po prostu spodobał się nam jeden z projektów Biura Projektowego Archon. Do tego stopnia nam odpowiadał, że zmieniliśmy w nim zaledwie detale. Na parterze zrezygnowaliśmy ze ściany między holem a salonem, co spowodowało, że salon wydaje się znacznie większy, niż pierwotne 32,9 m2. Zlikwidowaliśmy przejście z jadalni do kuchni, dzięki temu zyskaliśmy miejsce do ustawienia mebli. Przy dużej ilości okien zawsze jest z tym problem.
Odległości między wnętrzami dziennymi są małe, więc zamurowanie przejścia nie utrudnia komunikacji. Zależało nam na oddzielonej kuchni, dokładnie takiej, jak zaproponowano w projekcie. Kuchnia połączona z pokojem nie sprawdziła się w poprzednim mieszkaniu. Na parterze mieści się niezbędny Andrzejowi gabinet. Nareszcie jest dostatecznie wygodny i cichy.
Chwalimy sobie przejście z garażu przez kotłownię do holu, w którym pod schodami klatki wiodącej na poddasze znajduje się spiżarnia. W niej pozostawiamy część zakupów. Na poddaszu mamy 4 pokoje, wspólną łazienkę i garderobę. W szczycie dachu wydzieliliśmy dodatkowe pomieszczenie gospodarcze. Znajomi doradzali nam zwracanie uwagi na wielkość zaplecza gospodarczego. Mieli rację! To jeden z najważniejszych elementów domu.
Parter przed zmianami | Parter po zmianach |
Dom w Lubczyku, z garażem dwustanowiskowym; Biuro Projektów Archon |
Budowa z generalnym wykonawcą
Tak się złożyło, że znajomi Magdy i Andrzeja po obliczeniu kosztów swojej budowy zrezygnowali z usługi poleconego im generalnego wykonawcy. Para od razu go przejęła. I nie tylko w tym względzie sprzyjało jej szczęście. Po porównaniu kosztów inwestycji okazało się, że budowanie systemem gospodarczym nie było tańsze od działania z generalnym wykonawcą. Znajomi trafiali na niesolidnych budowlańców, którzy niefachowo wykonywali zlecone prace. Poprawki okazały się kosztowne.
Stan deweloperski (ze stolarką wewnętrzną) domu Magdy i Andrzeja zamknięto w kwocie 550 000 zł. Małżeństwo dopłaciło 10 000 zł za drewniane okna (wykonawca w kosztorysie zawarł okna z plastikowymi ramami) oraz kolejne 10 000 zł za zastąpienie blachodachówki dachówką ceramiczną.
Ku zadowoleniu inwestorów nie było potrzeby zmieniania stolarki drzwiowej, ponieważ wykonawca korzystał z usług dobrego i taniego stolarza ze wschodnich rejonów Polski. Dzięki kolejnym jego kontaktom, zakupiono również pełną cegłę klinkierową do wykończenia obudowy kominka (wliczono ją w cenę domu) oraz taką samą okładzinę klinkierową do wyłożenia ściany w salonie (za dodatkową opłatą).
Instalacje i urządzenia
– W kosztorysie domu wykonawca zawarł koszt instalacji c.o., czyli grzejniki i ułożenie wodnego ogrzewania podłogowego w kuchni, holu, łazienkach i wiatrołapie – opowiada Andrzej.
– Do tego systemu dokupiłem kondensacyjny kocioł gazowy Vaillant oraz trzystulitrowy zasobnik c.w.u., ponieważ brat namówił nas na kolektory słoneczne. Kolektory wybrał i zamontował nasz wykonawca. Podobała nam się jego solidność podczas całej budowy i wykańczania wnętrz, więc za dodatkowe wynagrodzenie poprosiliśmy o zrobienie podwieszanych sufitów oraz ozdobnego belkowania w pokoju nad garażem.
Trafiliśmy na uczciwego fachowca zza Węgrowa. Rozpoczął budowę w październiku 2008 r., a wprowadziliśmy się w styczniu 2010 r. Budowę wspominamy naprawdę dobrze!
Dodaj komentarz