Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom - Wnętrza 2011

Wybieramy drzwi

Atrakcyjne, dobrze zbudowane, ciche i posłuszne dłoniom – takie powinny być drzwi w naszym domu. Wybierajmy je starannie, bo pozbyć się ich znacznie trudniej niż regału czy kanapy.

Kupujemy drzwi

Rytuał przejścia - Wybieramy drzwi
(fot. Komfort)
Można je dostać w każdym markecie budowlanym – oprócz produktów „no name” znajdziemy tam też wyroby uznanych w kraju firm. Wybór jest jednak z reguły niewielki, za to ryzyko spore. Czym ryzykujemy? Otóż może się okazać, że dopiero co nabyte drzwi nie pasują do ościeżnicy, albo też – jeśli kupujemy komplet, co jest bardziej uzasadnione – wymiary ościeżnicy nie pokrywają się z wymiarami otworu w ścianie. Przy czym ważna jest nie tylko wysokość i szerokość tego otworu, ale także grubość samej ściany; ościeżnica może okazać się zbyt wąska lub za szeroka.

 

Dlatego zdecydowanie polecamy zakupy u producenta lub autoryzowanego dystrybutora. Sytuacja jest wtedy komfortowa: przedstawiciel firmy sam przyjeżdża do nas na obmiar, a my pozbywamy się odpowiedzialności za ewentualne niedopasowanie elementów przy montażu. Zwykle też możemy ubiegać się o rabat, co nie jest praktykowane w hipermarketach. Wreszcie sam montaż – najlepiej zlecić go podwykonawcom producenta. W przyszłości ułatwi nam to egzekwowanie warunków gwarancji.

 

A nad czym warto się zastanowić? Przede wszystkim nad usytuowaniem i sposobem otwierania drzwi (piszemy o tym na ostatniej stronie artykułu), ale także nad ich konstrukcją, tworzywem, wielkością i kolorem. Drzwi to przecież stały element wystroju; ich wymiana razem z ościeżnicami to już całkiem pokaźny remont. Zastanówmy się, czy zależy nam na tym, by były wyraźnie widoczne, czy wolimy aby wtopiły się w tło. W pierwszym przypadku warto dobrać ich kolor w opozycji do odcienia podłogi i ścian (powinny mieć jednak barwę zbliżoną do ram okiennych).

 

W wariancie bardziej zachowawczym i subtelnym kolor skrzydła powinien harmonizować z otoczeniem. Dobieramy wtedy drzwi o ton jaśniejsze lub ciemniejsze od odcienia posadzki lub ścian. Bardzo efektowne – i szalenie modne – są drzwi „niewidzialne”, tzw. bezprzylgowe, z futryną ukrytą w ścianie. Takie modele są często węższe i wyższe od standardowych, wykończone identycznie jak powierzchnia ściany: farbą lub np. tapetą. Miejsce ich usytuowania zdradza jedynie wąska szczelina wokół skrzydła i zwykle minimalistyczny uchwyt. Wykonuje się je na zamówienie, dlatego nie są tanie, za to można powiedzieć, że w ich przypadku dla fantazji nie ma ograniczeń.

 

Agnieszka Rezler

Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym „Wnętrza 2011”

Pozostałe artykuły