Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom - Wnętrza 2011

Schody we wnętrzu

Właściciele wielopoziomowych domów i apartamentów po prostu muszą je polubić. Na szczęście niewielu z nich trzeba do schodów przekonywać. Bo stąpanie po stopniach zaprojektowanych z troską o wygodę, bezpieczeństwo i estetykę, może być równie przyjemne, jak ich oglądanie!

Wady i zalety

Schody we wnętrzu
(fot. Komfort)
Do tych pierwszych należy oczywiście codzienna wspinaczka, dlatego powinniśmy zrobić wszystko, by nasze schody były wygodne (o zasadach wygody i bezpieczeństwa piszemy na następnej stronie). Strome, kręte i wąskie z pewnością tego wymogu nie spełnią. Wchodząc na górę nie możemy tracić oddechu – służą temu spoczniki, których nazwa pochodzi właśnie od funkcji. Schody jednobiegowe, które trzeba pokonać bez odpoczynku, to rozwiązanie przeznaczone dla osób o dobrej kondycji.

 

A zalety? Schody wprowadzają do wnętrza specyficzny nastrój; zdaniem wielu to one właśnie są kwintesencją domu. Dlatego też coraz częściej wystawiamy bieg schodowy na pokaz, czyniąc z niego istotny akcent przestrzenny w strefie dziennej. Ciekawie zaprojektowane i wykończone niebanalnym materiałem, schody mogą stać się kluczowym elementem aranżacyjnym. W rękach zdolnego projektanta wnętrz ich forma stanie się przestrzenną rzeźbą – oryginalną ozdobą, której próżno szukać w bloku.

 

Planując schody „na widoku” pamiętajmy jednak o zachowaniu proporcji. Umieszczone w salonie, awansują wprawdzie do rangi dekoracji, ale nie powinny swym kształtem i gabarytami przytłaczać wnętrza. Ciężkie optycznie materiały, takie jak kamień, gres czy ciemne drewno, zarezerwowane są dla bardzo przestronnych pomieszczeń. W mniejszych wnętrzach sprawdzą się za to schody o lekkiej formie – proste, ażurowe, wykończone jasnymi tworzywami i zabezpieczone subtelną balustradą. W zależności od stylu wnętrza, odpowiednie tu będą stal, szkło lub jasne drewno, zastosowane jako motyw przewodni albo połączone w zestawy. Pamiętajmy też, że likwidując tradycyjną klatkę schodową (czyli usuwając ograniczające schody ściany), tracimy możliwość akustycznego i termicznego odizolowania kondygnacji. Na piętro będzie nam uciekać znacznie więcej ciepła, a wszelkie odgłosy będą w niekontrolowany sposób wędrować pomiędzy kondygnacjami. Zyskujemy jednak poczucie przestrzenności, które zdaniem wielu jest warte wyrzeczeń.

 

Agnieszka Rezler

Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym „Wnętrza 2011”

Pozostałe artykuły