Zwykły strumień to dziś za mało. Baterie i głowice prysznicowe przyjmują fantazyjne i wyrafinowane formy. W ślad za nimi podąża woda, imitując źródełko, wiosenny deszcz, tropikalną ulewę lub górską kaskadę. Wszystko po to, by wzbudzić nasz zachwyt.
Armatura incognito
(fot. Hansa)
Wybieramy dziś baterie funkcjonalne, trwałe i oszczędne. Zależy nam, by doskonale dopasowały się do stylu wnętrza i do siebie nawzajem. Ale chcemy także, by były efektowne. Aby zadziwiły formą, kolorem, pomysłem... Trend, który na rynku armatury łazienkowej święci dziś największe triumfy, można ująć w trzy słowa: po pierwsze efekt! Najwięcej szyku zadamy wybierając baterie, które wcale na nie nie wyglądają – takie, nad którymi z zadumą kręci się głową: „a więc tak może wyglądać kran...”
Modele z tej rodziny zaskakują nie tylko wyglądem; zwykle też w sposób niecodzienny obchodzą się z wodą. Kształtują napływający z instalacji strumień w perlisty wodotrysk, płaską wstęgę lub w naturalny, pełen swobody ciek wodny.
Projektanci i producenci prześcigają się w pomysłach, nie zapominając na szczęście o wymogach funkcjonalnych. Niecodzienne baterie są równie ergonomiczne, ekonomiczne i ekologiczne, jak inne nowoczesne modele. Potrafią nawet zadziwić oszczędnością, wygodą użytkowania i nieznanym dotąd poczuciem komfortu. Dlatego, choć zwykle kosztują niemało, warto je kupować!
Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym „Wnętrza 2010”