Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 4/2014

Murowany zamiast stodoły z bali

Agnieszka i Rafał kupili w Biłgoraju sześćdziesięcioletnią stodołę z bali, przewieźli pod Warszawę i wykonali projekt adaptacji na potrzeby mieszkalne. Jednak po wylaniu fundamentów zmienili plany i zbudowali… dom murowany.


To Rafał rozpoczął poszukiwania działki pod miastem, z zamiarem postawienia na niej całorocznego siedliska. Agnieszka początkowo odnosiła się do budowy z rezerwą, choć obecnie nie wyobraża sobie powrotu do mieszkania w bloku. Z rezerwą potraktowała również pomysł męża na przeniesienie i zaadaptowanie starej stodoły, bo obawiała się drewnianego domu i ograniczeń w funkcjonalnym zaplanowaniu wnętrz w narzuconym obrysie. Dla Rafała była to szansa na tanie zbudowanie rodzinnego siedliska.

Wybór działki

Na zakup działki Agnieszka i Rafał przeznaczyli kwotę do 100 000 zł. Spodziewali się, że za tę cenę nie kupią wspaniale uzbrojonej dużej parceli, na dodatek położonej blisko stolicy i w dobrze wyposażonej miejscowości. Szukali jej więc w okolicach, które dopiero prężnie się rozwijają i rokują, że w przyszłości w krótkim czasie nadgonią wszelkie zaległości. Interesowali się terenami przy trasie do rodziców, bo często nawzajem się odwiedzają.

 

Odpowiadającą nam działkę znaleźliśmy we wsi oddalonej o 800 m od znanej podwarszawskiej miejscowości, od dawna wybieranej do budowania jednorodzinnych domów – mówi Agnieszka.

 

Ale w naszej wsi ceny ziemi były aż trzykrotnie niższe! Parcela miała dostęp tylko do sieci elektrycznej i wodociągowej, a do podmiejskiej kolejki trzeba było pokonać 2 kilometry. Ze względu na brak w okolicy sieci kanalizacyjnej i gazowej, działka kosztowała 90 000 zł. Znajdowała się na otwartym terenie, ale blisko lasu i taka lokalizacja bardziej nam odpowiadała, niż gęsto zalesione tereny ze starodrzewem w niedalekiej osadzie. Ja do pracy miałam stąd zaledwie 15 minut jazdy samochodem, natomiast Rafał 45 minut. Męża od razu uspokoił fakt, że zaplanowano już budowę obwodnicy, w przyszłości skracającej mu czas dojazdu. W pobliżu funkcjonowały dobre przedszkola i szkoły, co rozwiązywało nam sprawę edukacji dzieci. Choć przy tej samej ulicy mogliśmy wybrać bliźniaczą działkę z odwrotnym układem w strony świata, celowo nabyliśmy parcelę skierowaną frontem na północ, żeby mieć strefę wypoczynkową od południa.

 

Z góry wykluczyłem kupno zalesionej działki – wyjaśnia Rafał. – Obawiałem się w drewnianym domu wilgoci i braku światła. Nie chciałem mieć do końca życia problemów z usuwaniem z rynien liści i igieł. W tamtym okresie, jako specjalista od logistyki, na zlecenie klienta zajmowałem się przewożeniem starych drewnianych budynków z Polski do Australii i miałem pomysł, żeby przenieść i zaadaptować tego typu dom dla naszej rodziny. W Biłgoraju kupiłem sześćdziesięcioletnią stodołę z bali w konstrukcji sumikowo-jętkowej, z zakończeniem na jaskółczy ogon. Była w doskonałym stanie. O jej zaadaptowanie do celów mieszkalnych oraz zaprojektowanie funkcjonalnej współczesnej zagrody poprosiłem architekta, Piotra Waleczeka.

Lilianna Jampolska

Pozostałe artykuły

Prezentacje firmowe

Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!