Nabiera znaczenia po zmroku.
Wtedy w gronie aranżacyjnych
środków wyrazu wysuwa się
na pierwszy plan: decyduje
o wrażeniach wizualnych,
nastroju i kolorycie wnętrza.
Światło – ulotne, ale bardzo
istotne tworzywo
architektoniczne.
Świet(l)ny
projekt
(fot. Technolux)
Planując oświetlenie musimy zdecydować,
jakiej rangi zadania chcemy mu przydzielić.
W tej dziedzinie skromność nie popłaca.
Nie warto ograniczać projektu do jednego
punktu świetlnego pod centralny żyrandol
i dwóch „wyjść” pod kinkiety. Nie czarujmy
się – to zbyt mało. A właśnie czarów możemy
oczekiwać od światła, które ma magiczną
moc kreowania przestrzeni.
W dodatku
czary te nie są zbyt kosztowne; inwestycja
w bogatą instalację elektryczną wciąż należy
do skromniejszych pozycji w budżecie
budowy. Rachunki… cóż, wystarczy dobrać
odpowiednie źródła światła – ekonomiczne
i energooszczędne, choć będą droższe od
tradycyjnych żarówek.
W sferę poważnych inwestycji przenosi
nas za to decyzja o objęciu domu systemem
„inteligentnym”, którego jednym z elementów
jest instalacja oświetleniowa.
Koszty zrównoważą jednak oszczędności
eksploatacyjne i przyszły komfort. Korzystając
z systemów zintegrowanych, możemy
zapewnić sobie niezmienne natężenie
światła (dostosowane do światła naturalnego),
które zwłaszcza podczas wykonywanej
w domu pracy zapewni zdrowie
oczom.
Podział instalacji na wiele obwodów
pozwoli kreować rozmaite plany
świetlne, a zintegrowanie ich z innymi
domowymi instalacjami – audiowizualną
czy sterowania osłonami okiennymi
– umożliwi niemal bezobsługową wymianę
scenografii. W dodatku pomaga chronić
dom podczas wyjazdów, symulując obecność
gospodarzy: światła w pomieszczeniach
mogą się zapalać, ściemniać i rozjaśniać
zgodnie z zaprogramowanym
cyklem lub na polecenie przekazane przez
internet za pomocą laptopa czy telefonu
komórkowego.
Agnieszka Rezler
Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym „Wnętrza 2011”